ROZDZIAŁ Z DEDYKACJĄ DLA @AwwMyNarry :*
-Zabiję Cię Horan! - drzwi do apartamentu otworzyły się. Stał w nich chłopak z pistoletem.
-Mówiłem Ci, ze nie zawrzesz z nami sojuszu i o to się wkurwiasz? Jesteś za słaby. - Horan natychmiast oderwał się ode mnie i ruszył w stronę chłopaka. Zrobił to tak nagle i z zimną krwią. Rozwiewam wszystkie wątpliwości, ten chłopak w drzwiach to nie był Paul.
-Potraktowałeś mnie jak śmiecia! Ani kroku dalej, bo strzele! - Niall jakoś zbytnio się tym nie przejął i stanął z nim twarzą w twarz. Ja chyba bym zemdlała. Cóz, ale ja nie nazywam sie Niall Horan.
-Bo jesteś śmieciem - blondyn wzruszył ramionami. Jak tak można? Nie rozumiem jego podejścia do życia.
-Zabiję Cie! - krzyczał chłopak a ręce mu się trzęsły. Ja po prostu nie wierzę.
-Gdybyś nie był takim tchórzem już dawno byś to zrobił - niebieskooki zaśmiał mu się prosto w twarz. Zbladł.
-Gdyby nie ona - wskazał palcem na mnie - To już dawno był byś martwy - powiedział i wyszedł. Niall uśmiechnął się łobuzersko i wrócił do mnie. Próbował złapać moja rękę, ale nie pozwoliłam mu na to. Powoli cofałam się do tylu.
-Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam, gdy wyraźnie nie reagował na moje znaki.
-Jeszcze przed chwilą Ci to nie przeszkadzało - odpowiedział z triumfalnym uśmiechem. Zarumieniłam się. Postanowiłam na to nie odpowiadać i wybiegłam z apartamentu. Muszę znaleźć Paula. Oczywiście Niall nie odpuszcza tak łatwo i wybiegł za mną. Bieganie w sukience i szpilkach po wąskich korytarzach zdecydowanie nie należy do moich ulubionych zajęć. Gdy tylko wbiegłam do sali bankietowej podbiegłam do rannego chłopaka.
-Nic Ci nie jest? - zapytałam z troska spoglądając na bruneta trzymającego lód przy twarzy.
-Mógłbym zapytać o to samo - powiedział spoglądając na wkurzonego Horana idącego w nasza stronę.
-Dam sobie rade. -odpowiedziałam i w sumie tylko tyle zdążyłam, bo zaraz moje nogi nie dotykały podłogi. . Niall podniósl mnie za ramiona. Jego szczeka była zaciśnięta a oczy ciemne. Wiedziałam, ze to nie wróży nic dobrego. Wszyscy powoli zaczęli opuszczać pomieszczenie. Nim się obejrzałam zostałam tylko ja, Niall i Paul. Świetnie.
-Horan puść ja! - krzyknął brunet podchodzący coraz bliżej.
-Mówiłem Ci, żebyś się nie wpierdalał pedale - blondyn dalej mnie trzymał. I to jeszcze mocniej.
-Sam tego chciałeś - powiedział Paul, po czym zadał chłopakowi cios w plecy. Reakcja była natychmiastowa. Zostałam odstawiona na ziemie.
-O ty chuju! - krzyknął niebieskooki i zadał brunetowi cios w krocze. Kurcze, musiało boleć. Paul położył się na podłodze. Niall tylko się uśmiechał i zmierzał w moja stronę. O cholera.
-Nie tak szybko - chłopak, który przed chwila leżał na podłodze odpowiedział tym samym ciosem.
-Kurwa! - krzyknął Horan.
-Melanie uciekaj! - krzyknął Paul zanim z powrotem znalazł się na podłodze miażdżony przez Niall'a. Zero jakiegokolwiek opanowania. Obkładał go pięściami nie patrząc na nic. Ja nie posłuchałam jego prośby i patrzyłam na nich w osłupieniu. Nie jestem pewna, ale Paul chyba stracił przytomność. O mój Boże.
-Niall zabijesz go! - krzyknęłam podbiegając do niego i starając się go odciągnąć.
-O to chodzi kochanie - odpowiedział z zarozumiałym uśmieszkiem.
-Proszę Cię! - krzyczałam, błagałam, ale on nie przestawał. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Muszę zrobić wszystko, żeby go uratować. On mnie uratował.
-Ty płaczesz? - Niall podniósł głowę spoglądając na mnie. Jedyny plus, ze przez chwile przestał bić Paula.
-Zabijasz go, a on uratował mi życie - odpowiedziałam prawie szeptem zakrywając twarz dłońmi.
-Niby kiedy? - zapytał kpiącym głosem.
-W wyścigu - odpowiedziałam z nutą nadziei, ze przestanie.
-On nie ma prawa się do Ciebie zbliżać! - krzyknął z oburzeniem, wstając i podchodząc do mnie. Patrzył prosto w moje oczy.
-Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego znam - powiedziałam nie spuszczając wzroku.
-Dziewczyny kochają niegrzecznych chłopców - powiedział z "niegrzecznym" uśmieszkiem i delikatnie musnął moją szyję.
-Dla mnie jesteś po prostu dupkiem! - krzyknęłam i wybiegłam z pomieszczenia. Dopiero w połowie drogi zorientowałam się, ze zostawiłam tam Paula. Kurcze i nazwalam Niall'a dupkiem...chociaż to prawda. Postanowiłam pójść do Roxy. Weszłam, a raczej wbiegłam do jej apartamentu bez pukania.
-Boże, co się stało? Płakałaś? - po chwili zobaczyłam ją osobiście. Poczułam ulgę. Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.
-On go prawie zabił. Pomóż mi. - wyszeptałam ze strachem. Dziewczyna tylko wcisnęła jakiś przycisk na urządzeniu w ścianie i wytarła moje łzy.
-Spokojnie, zawiadomiłam jego ekipę - uspokoiła mnie.A co jeśli on...nie, muszę wykluczyć te myśli. Zapadła cisza.
-Dlaczego Niall tak go nienawidzi? - zapytałam w końcu, tym samym przerywając cisze.
-Myślę, ze to on powinien Ci powiedzieć - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem. Roxy jest zupełnie inna niż Horan.
-Nie mam najmniejszej ochoty na niego patrzeć a co dopiero rozmawiać. - powiedziałam to wszystko na jednym oddechu. Eh..niestety tak szybko nie pozbędę się jego postaci.
-Wiesz, ze dzisiaj wieczorem jest trening w parach? I wiesz, ze jesteś w parze z Niall'em?- zapytała niepewnie. Co? Jak? Dlaczego zawsze ja mam takiego pecha?
-Powiedz mi, ze żartujesz - spojrzałam na nią błagalnie, lecz wiedziałam, ze nie to nie był żart.
-I na ten trening mamy się ubrać bardziej wyzywająco...a po treningu jest impreza...obowiązkowa - czy mogło być gorzej? Nie. Nie mogło. Dlaczego nie mogę spokojnie siedzieć na kanapie pomiędzy moim bratem i tata? Za jakie grzechy mnie to spotyka?!
Niestety musiałam zaakceptować to co do mnie należy. Musze pojawić się na tym treningu. Po raz ostatni spojrzałam w lustro. Myślę, ze wyglądałam...dobrze. Miałam na sobie czarne, krótkie spodenki, delikatnie prześwitującą bluzkę i czarne szpilki z ćwiekami.Idealny strój na motor... Włosy pozostawiłam rozpuszczone i delikatnie pokręcone. Jeśli chodzi o makijaż, to oczy miałam pomalowane eyeliner'em, rzęsy maskara, na policzki nałożyłam róż i pomalowałam usta truskawkowym błyszczykiem. Dalej byłam w apartamencie Roxy. Nie odważyłam się jak na razie powrócić do własnego.
-Idziemy? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny.
-Tak, idziemy - odpowiedziałam niepewnie. Nie miałam najmniejszej ochoty tam iść. To jakieś piekło.
Przez cala drogę rozmyślałam, kto wymyślił ten beznadziejny trening aż ujrzałam jego...Tak, ujrzałam Horana. Jego włosy jak zwykle były idealnie postawione, miał na sobie przetarte jeansy, bluzkę i na to rozpiętą koszule. Tak, był przystojny, ale co z tego? Zauważył mnie. Szedł w moja stronę. Pomyślałam, że ucieczka i tak nic mi nie da, wiec zostałam na miejscu.
-Wyglądasz seksownie -powiedział pewnie, odgarniając przy tym moje włosy do tylu. Myśli, ze jego słowa robią na mnie jakieś wrażenie? To śmieszne. Widziałam jak inne dziewczyny patrzą na niego i pożerają go wzrokiem. Szczerze? Bierzcie go.
-Myślisz, ze zapomniałam o poprzednich wydarzeniach? Mylisz się. - odpowiedziałam stanowczo. Mam już dosyć jego wszelkiego rodzaju zagrywek.
-No daj już spokój. Żyje -powiedział i podszedł do mnie jeszcze bliżej. Dzieliła nas niebezpieczna odległość. Znowu...
-Czy ty na prawdę nie widzisz, ze nie mam ochoty z Tobą rozmawiać? - zapytałam z irytacją. On tylko się zaśmiał. Czy ja powiedziałam coś śmiesznego?
-Już niedługo będziesz pragnęła tego bardziej niż kiedykolwiek - szepnął mi do ucha. Przeszły mnie dreszcze.
-Wątpię - odpowiedziałam po dłuższej chwili namysłu. Niall wiedział, ze moja odpowiedz nie była w stu procentach pewna, wiec uśmiechnął się łobuzersko.
-Będziesz jęczała moje imię - ponownie szepnął mi do ucha, tym samym ponownie wywołując u mnie dreszcze.
-Zboczeniec - powiedziałam szybko. Może nawet trochę za szybko...
-I za to mnie lubisz - powiedział dumnie, dalej stojąc tak blisko mnie.
-Ja Cie nienawidzę - odpowiedziałam drwiąco. Kto mu powiedział, ze ja go lubię? To śmieszne.
-Oszukuj się dalej - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ usłyszeliśmy komunikat, ze trening czas zacząć. Horan wsiadł na motor, a mi nie zostało nic innego, jak zrobić to samo. Objęłam go w pasie (musiałam). Czułam, ze kąciki jego ust powędrowały ku górze.
-Nie ciesz się tak, dla mnie to żadna przyjemność - nic nie odpowiedział, jedynie się zaśmiał. Na prawdę nie wiem, co go tak bawi.
-Tak sobie wmawiaj - odpowiedział rozbawiony. Zaczyna mnie na prawdę denerwować jego pewność siebie. Horan odpalił silnik i ruszył przed siebie. Jak zwykle z niebywałą prędkością, jednak tym razem nie przeszkadzało mi to. Wiatr wiał w moje włosy rozrzucając je na wszystkie strony. Księżyc świecił w pełni.
-Teraz jedziemy na miejsce tej imprezy? - zapytałam w końcu. Nie lubię, gdy nikt nic nie mówi, nawet jeśli chodzi o Niall'a.
-Ta, już nie możesz się doczekać, prawda? - zapytał. Zarozumialec. Odpowiedziałam piskiem, bo ten idiota zaczął jechać na jednym, tylnym kole. Przez to moje ręce jeszcze bardziej ściskały jego tors. Prawie zawału dostałam.
-Jesteś nienormalny! - krzyknęłam uderzając go lekko, gdy motor obydwoma kołami dotykał podłoża.
-Normalność jest nudna - zaśmiał się. Czy jego nie boli szczęka od tego śmiania się?
-Ale bardziej bezpieczna. Mogłeś nas zabić - ja wolę jeszcze chwilę pożyć.
-Jestem zbyt dobrym motocyklistą - odpowiedział, puszczając jedną rękę z kierownicy i klepiąc moje udo.
-Tak sobie wmawiaj - wykorzystałam jeden z jego tekstów. Kto bogatemu zabroni? I dlaczego on dalej trzyma rękę na moim udzie?
-Jestem lepszy niż myślisz - powiedział znowu się śmiejąc. Serio?
-Niewątpliwie - czujecie ten sarkazm? Pożałowałam tej wypowiedzi, bo teraz Horan zaczął wyprawiać niewyobrażalne triki.
-Nie przestanę, do pułki nie powiesz, że jestem najlepszym motocyklistą! - krzyknął nie przestając. Piszczałam jak głupia.
-Dobra, jesteś najlepszym motocyklistą! - na te słowa zaśmiał się i przestał. Dzięki Bogu.
-Ze mną nie wygrasz skarbie -odpowiedział pewnie.
Niepewnie weszłam do lokalu, w którym miała odbyć się impreza. Powitał mnie zapach alkoholu i bardzo głośna muzyka. Na stołach było mnóstwo jedzenia. Ludzie jedli i wymiotowali, po czym znowu jedli. To takie niesprawiedliwe. Ludzie w wioskach niewoli teraz głodują. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos z lewej strony. Nikt inny jak Niall Horan. Zapomniałam, że "przyszłam tu z nim".
-Czego się napijesz? - zapytał stojąc przy barze.
-Woda wystarczy - na moją odpowiedź wybuchnął śmiechem.
-Dwa Cuba Libre - powiedział do kolesia za barem. Przygotowanie nie trwało długo. Po chwili niebieskooki podał mi szklankę z napojem.
-Chcesz mnie upić? - zapytałam wpatrując się w drinka w mojej dłoni.
-Nie jestem taki - odpowiedział z łobuzerskim uśmieszkiem ukazując swoje idealnie białe zęby.
-Nie byłabym tego taka pewna - teraz nie powstrzymałam się od śmiechu.
-Twoje zdrowie. - w tym samym czasie przechyliliśmy swoje szklanki z napojami wprost do ust. Przyznam, że trochę mnie stelepało. Do tej pory zastanawia mnie jedna rzecz. Jak Niall to robi? Raz jest na prawdę spoko, można się z nim pośmiać i podroczyć, a zaraz robi się taki...brutalny, że boję się nawet na niego spojrzeć.
-Gdzie reszta? - zapytam, gdy nigdzie nie dostrzegłam naszej "ekipy".
-Nie wiem. Kogo to obchodzi? - zapytał ze śmiechem. On serio strasznie często się śmieje.
-Nie lubisz ich? - zapytałam niepewnie z obawą, że mogę go zdenerwować.
-To nie tak, że ich nie lubię, tu po prostu każdy troszczy się o siebie - odpowiedział bez chwili zastanowienia. To wszystko po nim spływa. Ja tak nie potrafię. Teraz zorientowałam się, że nigdzie nie ma Paula, ale nie zapytam o to blondyna, bo to nie skończy się dobrze.
-Byłeś kiedyś zakochany? - nie wiem dlaczego zadałam to pytanie. Ludzka ciekawość.
-Miłość jest dla słabych. Ona tylko Cię osłabia, stajesz się miękki. Masz ograniczenia. To chore. - odpowiedział wzruszając ramionami. Chyba nie zdziwiła mnie jego odpowiedź.
-Chcesz całe życie być sam? - nie wiem dlaczego dalej drążę ten temat.
-Takie życie, jakie mam teraz mi odpowiada. Nie potrzebuję nikogo - on jest taki zimny. Dlaczego?
-Ale starzejesz się z dnia na dzień. Chcesz być sam po 60-ce? - nie rozumiem trochę jego toku myślenia.
-Kochanie, ja żyję chwilą - powiedział z uśmiechem - A ty byłaś kiedyś zakochana?
-Ja...byłam - odpowiedziałam niepewnie z obawy, że będzie się śmiać.
-I co? Znalazł inną? - dlaczego on jest taki złośliwy?
-Wyścig śmierci nas rozłączył - powiedziałam w końcu. Tak. W wiosce niewoli miałam chłopaka. Tom. Jak by nie patrzeć to nie zerwaliśmy...
-To czemu mówisz, że byłaś? Chyba dalej jesteś? - popatrzył na mnie w miną typu "WTF?"
-Bo chyba mi przeszło - sama nawet nie zorientowałam się kiedy. Już od dłuższego czasu nic do niego nie czułam. Kurde, dlaczego ja otwieram się przed Horanem?
-No to po co go oszukujesz, że jest wszystko dobrze? - popatrzył na mnie pytająco. Teraz sama się nad tym zastanawiam.
-Nie wiem...chyba, żeby nie było mu przykro? - moja odpowiedź zabrzmiała chyba bardziej jak pytanie.
-Walić to, to ty masz być szczęśliwa. - nigdy nie patrzyłam na to z tej perspektywy. Zawsze starałam się uszczęśliwiać ludzi wokół siebie, ale nigdy siebie samej.
-Jesteś strasznym egoistą...ale chyba masz rację - musiałam mu to przyznać. Chyba po raz pierwszy się z nim zgadzam.
-Widzisz. Twoje życie. Teraz ty rozdajesz karty. - powiedział z uśmiechem, który odwzajemniłam.
---------------------------------------------------------------------------
Hej skarby! <33
Wiem, że trochę musieliście czekać na rozdział, przepraszam :c
Dziękuję wam za wszystkie komentarze i nominacje. W najbliższym czasie postaram się na nie odpowiedzieć.
Jak zauważyliście wygląd bloga trochę się zmienił. Podoba wam się?
Szablon wykonała moja kochana @AwwMyNarry
Teraz zaproszę was na nowego bloga. (o Harry'm) , którego prowadzę z @I_love_hug
Ona ma raka
On jest jej terapeutą
Do następnego kochani <33