piątek, 14 lutego 2014

Chapter 6

TEN ROZDZIAŁ RÓWNIEŻ Z DEDYKACJĄ DLA @AwwMyNarry <3

-Widzisz. Twoje życie. Teraz ty rozdajesz karty - odpowiedział z uśmiechem, który odwzajemniłam.
-Siemaneczko - przywitała nas rudowłosa. Zaraz za nią stał Michael.
-Hej Roxy - uściskałyśmy się po raz kolejny tego dnia. Z brunetem wymieniłam się tylko uśmiechem. Nie ufałam mu zbytnio.
-Gdzie reszta? - myślałam, że Cie to nie obchodzi Horan.
-Parkują - odpowiedziała dziewczyna.
-Idziemy tańczyć - Michael pociągną za sobą rudowłosą. Znowu zostałam tylko ja i Niall. Super...
-Dwa razy to samo - chłopqk zwrócił się do barmana i ponownie podał mi drinka. Zabiję go.
-Czy ty chcesz mnie upić? - zapytałam wpatrując się raz to w szklankę, raz w blondyna.
-Skąd ten pomysł? - masz rację, odpowiedz mi pytaniem.
-Jesteś nieobliczalny -skomentowałam. Niebieskooki uśmiechnął się łobuzersko.
-Czy to źle? - wkurza mnie tymi "odpowiedziami-pytaniami". I ten uśmiech...
-Trochę... - odpowiedziałam niepewnie czekając na reakcję.
-To znaczy? - serio? Znowu?
-Wiesz, bycie nieobliczalnym ma swoje wady i zalety...Ugh, zmieńmy temat - to zabrzmiało dziwnie.
-Dlaczego? Lubie takie klimaty. Czy ty właśnie chciałaś mnie pochwalić? - zaczął dziwnie poruszać brwiami.
-Jeśli te brwi miały być seksowne, to coś ci nie wyszło. Bardziej przypominałeś małpę - serio. Nie kłamię.
-Wykręcaj się, dobrze Ci idzie - tylko spokojnie, tylko spokojnie.
-Jesteś nienormalny - totalny psychol.
-Normalność jest nudna - nienawidzę go. Spojrzałam na napój w swojej dłoni. Zapomniałam o nim przez chwilę. Szybko przechyliłam szklankę do ust i wypiłam zawartość do dna. Chłopak zaraz zrobił to samo. Trochę zakręciło mi się w głowie.
-Mocne to - wyrwało mi się z ust. Chwilowo straciłam równowagę, przez co musiałam oprzeć się o barek.
-Nie szalej tak - takie śmieszne, że aż wcale.
-Spać mi się chce - alkohol nie działa na mnie dobrze.
-Tak jakby impreza dopiero się zaczyna - mam to gdzieś, chce mi się spać.
-Trudno, zaraz wracam - odpowiedziałam, zatykając ręką usta przy ziewaniu.
-Jesteśmy na jednym motorze, nigdzie nie pojedziesz -i znów ten jego uśmieszek...
-To jedź ze mną -nie powiedziałam tego, prawda?
-Aż tak jesteś napalona? - te jego komentarze są żałosne.
-Tak, na łóżko - z każdej sytuacji jest takieś wyjście.
-Jeszcze chwile zostańmy - podszedł do mnie niebezpiecznie blisko. Czułam jego oddech na swojej skórze. Przeszedł mnie dreszcz.
-Mhm - tylko na tyle było mnie stać.
-Napijesz się jeszcze? - jaki napalony psychol. Myśli, że ja nie wiem o co mu chodzi?
-Chcesz mnie upić a potem wykorzystać? - dlaczego on stoi tak blisko? Nie nudzi mu się to. Wokół jest pełno dziewczyn pożerających go wzrokiem.
-Czyli za takiego mnie masz? - zaśmiał się zmniejszając odległość między nami.
-A mylę się? - przecież to oczywiste jaki on jest. Nie oszukujmy się.
-Czyli chcesz wracać? - mistrz zmieniania tematów.
-Tak - odpowiedziałam i odsunęłam się od niego. -Idziesz czy nie?

                                                        *

Niall powoli otwierał drzwi do naszego apartamentu. Nogi już mnie bolały od tych szpilek i tyłek od siedzenia na tym motorze, bo oczywiście Horan się zgubił. Czemu mnie to nie dziwi.
-Panie przodem - powiedział, gdy w końcu udało mu się otworzyć drzwi.
-Pełna kulturka panie Horan - odpowiedziałam przekraczając próg. Natychmiast ściągnęłam te okrpne buty i udałam się do swojej sypialni. Zaczęłam się rozbierać. Stałam w samiej bieliźnie, gdy usłyszałam głos za sobą.
-Nie kuś zboczeńcu - ja nie wierzę. Po prostu nie wierzę. Ten niebieskooki blondyn jest zdolny do wszystkiego. Nawet nie miałam się czym zasłonić.
-Masz jakieś inne myśli niż erotyczne? Odkąd Cię znam to tylko o tym myślisz - przyznaję, że czuję się przy nim skrępowana w samej bieliźnie.
-Mam - powiedział nie przestając się uśmiechać.
-A tak w ogóle to wyjdź z mojej sypialni! Chcę się przebrać - to nurtujące, gdy ktoś patrzy na ciebie w takim stroju.
-Nie musisz. Tak wyglądasz znacznie lepiej - mam to uznać za komplement czy napływ energi seksualnej z jego strony?
-I tak nie poruchasz - nie wierze. Co on tu robi?
-Ja pierdole, przyczepiłeś się do nas jak smród do dupy - Horan, jaki pocisk.
-Nie z Tobą przyszedłem porozmawiać. - Paul go olał. Zaraz, zaraz.
-Czy łaskawie oboje możecie stąd wyjść bo chcę się przebrać?! - dwóch facetów patrzy się na mnie w tym stroju. Nie wkurzyłabyś się?
-Właśnie Paul, spierdalaj - niebieskooki mnie rozwala.
-Ciebie też to dotyczy - skarciłam go wzrokiem, ale i tak nie stracił pewności siebie.
-No dobra, ale nie rozmawiaj z tym pedałem za długo. Najlepiej w ogóle z nim nie rozmawiaj - powiedział i wyszedł, zamykając przy tym drzwi. Zazrdosny czy co? Ubrałam na siebie dresy i szeroką bluzę. Dobra, teraz trzeba z nimi porozmawiać. Ledwo otworzyłam drzwi i ujrzałam ich obu.
-Bo... - zaczęli obydwoje w tym samym czasie. Obdarzyli się zimnymi spojrzeniami.
-Po kolei - nie jest łatwo się zorientować kto czego chce, gdy mówią na raz.
-Dobra, powiem Ci jutro na wyścigu - powiedział Paul po czym cmoknął mnie w policzek i wyszedł. Ok, to było dziwne.
-Jakiś napalony grzyb - dobra, z blondyna nie dało się nie śmiać.
-A ty czego chciałeś? - zapytałamm gdy wreszcie przestałam się śmiać (a to wcale nie było takie łatwe).
-W sumie niczego - wzruszył ramionami. Mhm, ja posłucham...
-Ściemniasz - to było wiadome.
-Serio nic - nie to nie. Jestem jeszcze bardziej senna.
-W takim razie idę spać - już ciałam zamknąć drzwi, ale mnie zatrzymał.
-Nie pożegnasz się? - czy in ma coś konkretnego na myśli?
-Pa? - pomachałam niepewnie.
-Takie coś, to sobie wsadź w dupę - dzięki Niall.
-Ehh, dobranoc - stanęłam na palcach i cmoknęłam go w policzek. Nie wiem czemu to zrobiłam.
-Jest postęp. Z dnia na dzień robimy krok do przodu. - wmawiaj sobie.
-Tak, tak. Chyba cofasz się umysłowo. Dobranoc - powtórzyłam i zamknęłam drzwi. Położyłam się do łóżka i odpłynęłam.

                                                    **

Wszyscy ustawiliśmy się na lini startu. Zaraz zacznie się kolejny wyścig.
-Chyba już mniej się boisz niż poprzednio? - zapytał niebieskooki.
-No chyba tak - strach chyba będzie zawsze, nie?
NA MIEJSCA
Usłyszeliśmy pierwszą komendę, po czym zajęliśmy motory.
GOTOWI
Wszystkie silniki zostały odpalone.
-Powodzenia mała - powiedział z uśmiechem Horan.
-Nawzajem duży - jestem psychiczna.
START
Wszyscy ruszyli. Niall jak zwykle wyszedł na prowadzenie. Ja też nie obijałam się i byłam na przodzie. Zaraz po starcie zabrzmiał sygnał, że już ktoś zginął. Dobrze, że nie musiałam na to patrzeć. Przez to wyścig był skrócony, sięc szybko zajechałam na metę. Tak jak poprzednim razem zajechał obok mnie Paul. Pospiesznie ssiadłam z motoru i stanęłam z nim twarzą w twarz. Kątem oka widziałam Horana, który się nam przygląda.
-Chciałeś porozmawiać - ktoś musiał się odezwać pierwszy...
-No tak.. - czy na prawdę muszę mu powiedzieć, żeby zaczął mówić.
-Mów - byle szybko jeśli nie chce skończyć martwy przez wzrok blondyna.
-Zmień sojusz - ok, tego się nie spodziewałam.
-Co? - chciałam się upewnić, czy dobrze zrozumiałam jego wcześniejszą wypowiedź.
-Niall źle Cię traktuje. Zmień sojusz na ten z moją grupą. - pewność w jego oczach była teochę krępująca....










----------------------------------------------------

Hej aniołki <3
Rozdział to prezent z okazji walentynek :*
Podoba wam się?

Jak myślicie, co będzie dalej?

MAM PROŚBĘ
KAŻDY KTO PRZECZYTA YEN ROZDZIAŁ NIECH NAPISZE KOMENTARZ
WYSTARCZY ZWYKŁA KROPKA
CHCĘ SPDRAWDZIĆ ILE WAS JEST <3

Kocham was i do następnego xx

W razie pytań zapraszam na twittera - @Niall_potato69