niedziela, 12 stycznia 2014

Chapter 4

OSTART
Chorągiewka opadła na dół i wszystkie motory ruszyły z piskiem opon. Nie jechałam na samym tyle, ani na samym początku. Jechałam w środku. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wszyscy z przodu próbowali nawzajem zepchnąć się z motorów. Nie trzymali rąk na kierownicy, tylko swoimi rękami szarpali się z przeciwnikiem. Bili się po twarzach nawet nie patrząc na drogę. Horan odpuścił sobie bitwę i szybko wyszedł na prowadzenie. Wątpię, aby ktokolwiek go dogonił. Jeden gość prze mną prawie spadł. Serce zaczęło mi uderzać bardzo szybko, ręce trzęsły mi się ze strachu. Boże, żeby tylko ktoś zaraz do mnie nie podjechał i nie próbował zabić. Żeby ta droga szybko się skończyła. Żeby nareszcie ktoś zginął. Zaraz. Czy ja właśnie zażyczyłam sobie, żeby ktoś zginął?
-Miłego wiecznego snu lala. - usłyszałam głos z prawej strony. Dziewczyna w długich, prostych, brązowych włosach na czerwonym motorze. Nie wiedziałam co mam robić. Ona po prostu puściła kierownicę i zbliżała do mnie swoje ręce. Spanikowałam i zaczęłam uciekać. Jechałam tak szybko, jak tylko potrafię. Wiatr wiał mi w oczy, które mrużyłam, ledwo widząc przy tym drogę.To szaleństwo. Zaraz sama się zabiję i oszczędzę brązowowłosej tej zabawy. Zdobyłam się za odwagę i delikatnie odwróciłam głowę, by zobaczyć, czy ona dalej za mną jedzie. Co mnie zdziwiło, nie było jej za mną. Uspokoiłam się trochę, ale nie zwolniłam. Za niecałe 10 metrów czerwony motor zajechał mi drogę. Znowu ona. Zgłupiałam. Nie wiedziałam czy mam ją ominąć, wjechać w nią czy po prostu się zatrzymać. To były ułamki sekund. Ona teraz nie żyje. Nie żyje przed uderzenie motoru. Krew. Wszędzie krew. To nie ja ją zabiłam. Nie można było mi się zatrzymać. Jechałam dalej na metę. Cały czas miałam ten obraz przed oczami. Zajechałam na metę cała roztrzęsiona. Pierwszy wyścig skończył się stosunkowo szybko. Zauważyłam Niall'a zbliżającego się w moją stronę. Chyba wygrał, bo trzymał w ręce jakąś torbę. Obok mnie na niebieskim motorze przyjechał zabójca. Zielonooki brunet. Spojrzałam na niego ze strachem.
-Jestem Paul. - powiedział poprawiając grzywkę.
-Me...Melanie. - uśmiechnęłam się sztucznie, po czym zsiadłam z motoru.Spojrzałam w stronę blondyna. Zatrzymał się, gdy zobaczył, że rozmawiam z Paul'em.
-Teraz codziennie będą tylko takie widoki. - powiedział brunet i również zsiadł z motoru. Podszedł do mnie i stanął naprzeciwko.
-Nie jestem do nich przyzwyczajona. - dalej czuję się jakoś niepewnie rozmawiając z nim.
-Nie musisz się mnie bać. Takiej piękności jak ty nie jestem w stanie zabić. - chyba się zarumieniłam.
-Kiedyś będziesz musiał. - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem. On wydaje się być nawet miły. "Dyskretnie" spojrzałam w stronę Horana, który cały czas się na nas patrzył. Nienawidzę go.
-Wolę sam się zabić, niż zabić taką dziewczynę jak ty. - jeju, on na prawdę wydaje się być miły. Zapomnijmy o tym, że zabił tamtą dziewczynę...w sumie, to istnieje ewentualność, że zabił ją, żeby ona nie zabiła mnie.
-Czy ty mnie podrywasz? - zaśmiałam się. Boże, jak ja nienawidzę swojego śmiechu. Rzadko się śmieję, więc gratulacje dla tego pana.
-Masz piękny śmiech. - suchar time.
-No chyba nie. - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Dasz się zaprosić na kolację dzisiaj wieczorem? - teraz pewnie jestem cała czerwona. Jeszcze nigdy nikt nie zaprosił mnie na kolację. To przeurocze.
-Myślę, że będzie mi bardzo miło. - odpowiedziałam, a uśmiech nie schodził z moich ust.
-W sali bankietowej o 20:30? - zapytał brunet. On jest idealny. Usłyszałam, że Roxy mnie woła.
-Tak. Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się na pożegnanie i ruszyłam w stronę dziewczyny. Na moje nieszczęście obok niej stał Horan.
-No nieźle Melanie, takie ciacho wyrwałaś. - zaczęła Roxy. Przecież ja go prawie nie znam. Już nawet nie mogę z nikim porozmawiać.
-Błagam, przecież ona nawet nie potrafi wyrwać marchewki z ogródka. - zaśmiał się Niall. Obdarzyłam go zimnym spojrzeniem.
-Niall ogarnij się. Cieszysz się, że jutro znowu zobaczysz Paul'a na starcie? -zapytała Roxy. To ona go zna?
-Zobaczę go nawet dzisiaj. Ty go znasz? - zapytałam zaciekawiona.
-Wszyscy go tu znają. To największe ciacho..oczywiście zaraz po naszym Niallerku. Jego ojciec wygrał 15 wyścig śmierci a matka 18. Zaraz, jak to zobaczysz go dzisiaj? - po co ja o tym wspominałam?
-Zaprosił mnie za kolację. - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Nigdzie nie pójdziesz. - wtrącił się Horan.
-Bo co? Bo ty mi zabronisz? - spojrzałam na niego. Jego szczęka się zacisnęła. Wspominałam jak bardzo go nienawidzę?
-Tak, zabraniam Ci. Dziewczyna, która ma ze mną sojusz nie będzie włóczyć się z takim pedałem. To nie moralne. - i kto tu mówi o moralności...
-Ja przynajmniej nie przespałam się z pięcioma dziewczynami w ciągu dwóch dni! - wkurzył mnie. Teraz na prawdę mnie wkurzył.
-Nie wpieprzaj się w moje życie! - jaki bulwers...
-A ty w moje! - krzyknęłam. Horan ostro się wkurzył i chwycił mnie za nadgarstki na oczach wszystkich. A oni co? Przestraszyli się i zwiali. Z każdą chwilą bolało coraz mocniej.
-Niall, puść ją. - poprosiła grzecznie Roxy, żeby jeszcze bardziej go nie wkurzyć.
-Roxy, idź stąd! - ona uciekła, a on zaciskał moje nadgarstki jeszcze mocniej.
-Horan puść ją! - usłyszałam za sobą krzyk. Paul. Dziękuję, że chociaż ty jeden zostałeś.
-Przyjebać ci z gonga w ryj kutasiarzu pierdolony? Spierdalaj stąd pedale, grzyweczkę sobie popraw! - ta ich kłótnia nie skończy się dobrze...
-Ja nie biję dziewczyn. - odpowiedział staniwczo brunet.
-Czy widzisz abym ją uderzył? - no jak by nie patrzeć, to mnie nie uderzył. Paul zbladł.
-Ją to boli. Puść jej nadgarstki. - zielonooki próbował podejść spokojnie do tej sytuacji.
-Boli Cię to Melanie? - Horan popatrzył mna mnie wzrokiem "zabójcy". Aż bałam się odpowiedzieć.
-Nie. - powiedziałam kręcąc przecząco głową. Niall uśmiechnął się zadziornie.
-Widzisz, możesz spierdalać. - powiedział niebiesooki dosyć...ostro.
-Nigdzie nie pójdę. Ona się Ciebie boi. - czy to aż tak widać?
-Paul, proszę Cie, idź. - poprosiłam słabym głosem. Usłyszał, ale dalej tu stał. Ugh...
-Nie słyszałeś? Spierdalaj grzybiarzu. - szczerze to zachciało mi się śmiać.
-Zbieranie grzybów to moja pasja. - cóż, to wiele wyjaśnia.
-Kogo to obchodzi? Spieprzaj stąd! - Niall jest mega wkurzony. Na miejscu Paul'a już dawno by mnie tutaj nie było.
-Widzimy się wieczorem Melanie - powiedział Paul i uśmiechnął się do mnie a Horana obdarzył dosyć nieprzyjemnym spojrzeniem.
-Nie do czekanie kochasiu. - zaśmiał się Niall patrząc na bruneta.
-Choć raz w życiu odpuść Niall. Ona nawet nie chce z tobą rozmawiać. - dlaczego oni aż tak bardzo się nienawidzą? Co zaszło między nimi? I w ogóle od kiedy oni się znają?
-Nie wiesz czego ona chce. Już chyba mówiłem, że masz spierdalać! - tak, bo ty najlepiej wiesz czego ja właśnie chcę... Paul odszedł. Nic już nie odpowiedział. Po prostu sobie poszedł. Zostałam tylko ja i on. Ja i Horan, ktory dalej trzymał moje nadgarstki. Ten Horan, którego tak bardzo nienawidzę.
-Grzeczna dziewczynka - powiedział i podstępnie się uśmiechnął nadal trzymając mnie za nadrarstki.
-Nie odzywaj się do mnie. - odpowiedziałam stanowczo. Ja nie zapomniałam co powiedział na starcie. On tylko popatrzył na mnie i pocałował mnie w szyję. Przeszedł mnie dreszcz, ale...on był jakiś inny niż wszystkie poprzednie.
-Chętnie bym Cię teraz przeleciał, ale mam ochotę na frytki. - uśmiechnąl się zadziornie. Debil.
-Nie pozwalaj sobie za dużo. - mam tego dość.  Za kogo on się ma? I niech mnie w końcu puści.
-Miałem się do Ciebie nie odzywać, a sama rozkręcasz temat. - zaśmiał się blondyn. Czy on musi być taki złośliwy?
-Puść mnie. - odpowiedziałam dosyć stanowczo jak na mnie.
-Bo co? - zaśmiał mi się prosto w twarz. Najgorszy człowiek, jakiego znam.
-Puszczaj! - krzyknęłam i próbowałam wyrwać swoje nadgarstki z jego rąk. Bez skutku.
-Nie bulwersuj się tak kochanie. - odpowiedział i uśmiechnął się. On długo zamierza tu tak ze mną stać?
-Nie mów do mnie kochanie. - kim on niby jest,  żeby tak do mnie mówić?!
-Wiele dziewczyn oddało by wszystko, żebym tak do nich powiedział  - zbliżył się do mnie. Jego i moje wargi łączyła niebezpieczna odległość.
-Ale ja do nich nie należę. - odpowiedziałam szeptem.
-Dlaczego zgrywasz taką niedostępną? - zapytał z tym swoim uśmieszkiem.  Ugh... a miałam już się do niego nie odzywać.
-Już kiedyś zadałes mi to pytanie. - odpowiedziłam bez żadnych emocji.
-I co mi odpowiedziałaś? - dlaczego on dalej stoi tak blisko?
-Przypomnij sobie. - odpowiedziałam patrząc mu w oczy.
-Jakoś nie mogę. - powiedział i również patrzył mi w oczy.
-Pech. -kurcze, czy ja zaczynam robić się wredna?
-Zmieniłaś się od momentu, w którym Cię poznałem. - po raz kolejny pytam, dlaczego on dalej stoi tak blisko?
-Za to ty nie zmieniłeś się wcale. - nadgarstki mi zdrętwiały.
-To dla mnie komplement.  - odpowiedział dalej się uśmiechając. Nienawidzę tego uśmieszku.
-Możesz mnie w końcu puścić? - już nie mam siły. Nie czuję rąk.
-Nie. - odpowiedział. Dzięki...
-Proszę, to mnie boli. - powiedziałam wpatrucjąc się mu w oczy. W tym momencie nie potrafiłam wyczytać z nich żadnych emocji. Pustka.
-I tak miałem iść na frytki. - odpowiedział i powoli uwolnił moje nadgarstki. Poczułam ulgę. Powoli zaczęłam się oddalać. W końcu Niall zniknął z mojego punktu widzenia.
Od toru do apartamentu nie było daleko. Po 10 minutach piłam już sok, siedząc na swoim łóżku. Nie wiem,  czy mam iść na tą kolację. Usłyszałam pukanie do drzwi. Pospiesznie wstałam i otworzyłam.
-Dzień Dobry, przesyłka od sponsora. - powiedział facet w niebieskiej czapce, wręczkjąc mi przesyłkę. Ciekawe...
-Dziękuję. - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi. Natychmiast otworzyłam podarunek. W pudełku znajdowała się piękna, czarna sukienka ze srebrnymi diamencikami na dekolcie Sięgała do połowy uda. Na pewno musiała być droga. W sumie, może pójdę na tą kolację z Paul'em. Spojrzałam na zegarek. Mam jeszcze dwie godziny. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam ciepły prysznic. Posmarowałam moje ciało oliwkowym płynem do mycia, a następne go spłukałam. Ciepła woda lała się po moim ciele. Kocham to uczucie, ale nic co dobre, nie może trwać wiecznie. W końcu wyszłam z pod prysznica i zaczęłam ubierać moją nową, piękną sukienkę. Pasowała idealnie. Następnie pokręciłam włosy. Teraz makijaż...który nie jest moją mocną stroną. Pomalowalam delikatnie powieki srebrnym cieniem, pomalowałam też rzęsy i przeciągnęłam usta różowym błyszczykiem. Na koniec ubrałam srebrną biżuterię. Spojrzałam w wielkie lustro. Cóż, jak na mnie, to nie wyglądam najgorzej. Zostało mi jeszcze 15 minut. Chyba już zacznę iść powoli na tą salę bankietową, bo znając mnie, to zgubię się jeszcze przynajmniej pięć razy. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Przemierzałam długie, wąskie i szerokie korytarze w poszukiwaniu sali. Po moich wielkich wysiłkach, nareszcie na nią trafiłam. Było tu strasznie dużo ludzi. Rozejrzałam się wokół. Moją uwagę przykół stolik z bogatym nakryciem tuż pod oknem. O ile mmnie oczy nie mylą, to siedział przy nim Palul. Nie zważając na nic podeszłam do niego. Gdy mnie tylko zauważył, kąciki jego ust powędrowały ku górze.
-Pięknie wyglądasz.  - powiedział i pocałował mnie w rękę. Czy on nie jest idealny?
-Dziękuję - odpowiedziałam rozpromieniona. Chłopak kulturalne  krzesło, abym mogła usiąć. Zajęłam miejsce, brunet niemalże natychmiast zajął miejsce naprzeciwko.
-Na co masz ochotę? - zapytał z uśmiechem. Zdenerwowałam się trochę, a zawsze jak  się denerwuję, to mówię głupie rzeczy. 
-Na jedzenie.  - i tym razem tak było. Paul zaczął się śmiać. Dzięki.
-Co powiesz na homara? - kto bogatemu zabroni? 
-Jasne. - odpowiedziałam i chwilę potem kelner położył na stół ogromnego homara. Sprytne Paul.
-Smacznego księżniczko. - powiedział rozpromieniony. 
-Ja Ci dam księżniczko pedale pierdolony! - usłuszałam krzyk. Chwilę potem Paul leżał zakrwawiony na ziemi. On chyba złamał mu nos.
-Niall,  czy ty jesteś normalny?! - krzyknęłam z oburzeniem. Czy on zawsze musi wszystko zniszczyć?
-Miałaś siedzieć w pokoju, a nie stroić się dla tego pajaca! - krzyknąl wskazując ręką na chłopaka leżącego na ziemi.
-Nie będziesz mi rozkazywał! - jak ja go nienawidzę. Powtarzam to sobie chyba setny raz w swoich myślach.
-Będę. Idziemy teraz do pokoju. Pójdziesz dobrowolnie czy mam użyć siły? - jaki on jest bezczelny. Dlaczego on się mnie tak uczepił?!
-Nigdzie nie idę. - odpowiedziałam i usiadłam na krześle.
-Czyli siłą. - Horan przerzucił mnie przez ramie jak jakiś worek i wyszedł z sali kierując się w stronę naszego apartamentu. 
-Niall, puść mnie! - krzyczałam prawie przez całą drogę. Na nic. Zero jakiejkolwiek reakcji. Wreszcje doszliśmy do celu i niebieskooki odstawił mnie na ziemię.
-Trzeba było mnie słuchać. - powiedział z zadziornym uśmieszkiem. Ugh...
-Kim ty niby jesteś, że mam Cię słuchać? - zapytałam zdenerwowana.
-Jestem Horan. Niall Horan, ale ty to już wiesz kochanie. - co za podły bydlak. Zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. Położył rękę na moim ramieniu, która ssówała rękaw w dół. Dlaczego ja nie protestuję?! Zatrzymał swoją rękę i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Dlaczegomi to sprawia przyjemność?!
-Zabiję Cię Horan! - drzwi do apartamentu otworzyły się. Stał w nich chłopak z pistoletem. 
------------------------------------------------------------------------
Hej kochani ♥
Jak się podoba? 
Założyłam z przyjaciółką nowego bloga: fanfiction-littleme.blogspot.com    
Mam nadzieję, że wpadniecie :D
Dziękuję wam za wszystkie miłe komentarze. One bardzo motywują ♥
Do następnego :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


42 komentarze:

  1. Jak ta dziewczyna chciała ją zabić, to myślałam, że umrę xdd
    Ten Paul to jakiś podejrzany jest >_<
    Rozdział jak zwykle nieziemski ♥
    I zakończenie jak zwykle w takim momencie psjxnaindjsnc .
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, bardzo mi się podoba, ...chłopak z pistoletem, ciekawie będzie:D nie mogę się doczekać kolejnego pozdrawiam Eve:* Niall był cudowny w tym rozdziale. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. SPAM FOLLOW YOUR HEART

    Dwójka przyjaciół, w młodości wybiera się w podróż dookoła świata. Za ich przyjaźnią, tak naprawdę kryje się wielka miłość. Niestety na jego drodze pojawia się ktoś inny i ich drogi rozchodzą się. Po latach dzieci zaciekawione wspomnieniami, zapiskami również wyruszają w taką podróż, samotnie.
    Los chce, aby się poznali.
    Zapraszam serdecznie na http://followyourheart-ff.blogspot.com/ ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. omg jakie emocje :D nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER. Ciekawie się zapowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju Twój blog jest po prostu PRZECUDOWNY ! *.*
    Zapraszam na mojego --> http://hate-me-niall.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że ci się spodoba :) <3
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurwa, a myślałam, że ta randka będzie taka słodka. Niestety lub stery Horan się wpierdolił ^^
    Czekam na jest :D

    OdpowiedzUsuń
  9. śmiałam się jak głupia przy tym tekście "-Przyjebać ci z gonga w ryj kutasiarzu pierdolony? Spierdalaj stąd pedale, grzyweczkę sobie popraw! " haha uwielbiam cie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ajajajajaj! Cudo, cudo, cudo! Uwielbiam ten blog! Jest wręcz idealny! <3
    Przepraszam, że tak krótko, ale mam brak weny... Trzymaj się! xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie chcę nic mówić , ale jak przeczytałam ten rozdział zaczęłam się trząść . OMG XD Rozdział kddnjzosmcls...d
    fkdhd :-).

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg, to było boskie! Akcja jak tamta dziewczyna chciała zabić Eve, to myślałam że zaraz zepchnie ją z motoru albo coś ale Paul ją uratował :) On w ogóle jest jakiś podejrzany albo moja wyobraźna znów płata figle ;) I jeszcze na końcu to jak Niall zaczyna całować ją, a ona się nie wyrywa? Dziwne.Ale potem wchodzi ktoś z pistoletem iii... no właśnie, co dalej? Ech, i czemu ja zawsze sie tak rozpije? -.- Do nastepnego, weny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. o.o
    Ale jaja xD
    Zazdrośnik Niall
    Zbulwersowany Paul...
    xD
    Ale będzie jatka xD
    Huehuehue ^^
    SUPER ROZDZIAŁ!
    Nie moge się doczekać next ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Działo się, działo :)
    Zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział !
    Czyżby nasz Niallerowi spodobała się Melanie ^^

    Nominuję Cię do Libster Awards więcej u mnie : http://nirela-one-direction.blogspot.com/2014/01/libster-awards-34.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękne, cudowne *.*
    Uwielbiam. To. Opowiadanie.
    Co dalej? Pewnie teraz cały czas będę nad tym myśleć... No cóż... W końcu się dowiem, nie?

    A ten Paul... Wydaje mi się zbyt miły. Zbyt idealny. Takie ideały nie istnieją... Swoją drogą to ciekawe, kto był tym sponsorem. Obstawiam, że to on. W końcu jest nadziany.
    A czemu Niall tak go nienawidzi? Myślę, że ojciec Paula zabił jego ojca, albo matka Paula zabiła matkę Nialla... Trafiłam? Pewnie nie... O matko, a czy Niall zginie? Nie, nie, nie... Nie przeżylabym tego. Jak ja uwielbiam to opowiadanie (czy ja się powtarzam?...) Pewnie oczekiwałas innego komentarza, ale ja nie jestem w stanie go stworzyć. Przepraszam.

    ~Matin

    PS Chciałam, żeby komentarz wyszedł długi, ale nie wyszło... -.- Mam zły dzień... Przepraszam... Jeszcze raz przepraszam...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie masz za co przepraszać :)
    Dziękuję ci za to, że komentujesz :*
    Twoje komentarze są kochane :*
    KC ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Wow. Świetny rozdział. Ten pierwszy wyścig to było coś strasznego. Temu Paulowi bym nie wierzyła. Niall był supcio w tym rozdziale. I dlaczego w takim momencie? Jestem ciekawa jak to się potoczy. Czekam z niecierpliwością. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu *__*
    Chcesz mnie dziewczyno wykończyć? ;) To jest takie- IDEALNE <3
    JESTEŚ GENIALNA!
    Twój blog jest jednym z najlepszych jakie czytałam, a to jak piszesz jest takie dobre. Po prostu meeega dobre!
    Kocham Cię <3 CUDEŃKO!
    Buziaki i dużo weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nominowałam Cię do Libster Award :) Szczegóły: i-want-to-be-your-reason-for-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam całą trylogii igrzysk śmierci ale takiej przeróbki to się nie spodziewałam. K. Sz ♡

    OdpowiedzUsuń
  22. Zajebiście. Pisz szybko następny.
    Już myślałam ze będzie cos między Mel a Niallem a tu nagle on z pistoletem... no. :c
    No cóż. Kocham Twoje blogi. Czekam nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  23. czytam, uwielbiam, czekam, zapraszam <3
    http://lietomefanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Boskoo!!;p ubóstwiam to opowiadanie;D życzę weny i czekam na następny;))

    OdpowiedzUsuń
  25. Czekam nn ♥▬♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham tooo XD Ktoś tu chce Horanka zabić? Nie no roździał nieziemski! Mam nadzieję, że następny już niedługo!!!

    ~Życzę duuużo weny

    OdpowiedzUsuń
  27. Cudowny rozdział. Paul wydaje się zbyt idelany niestety. No ale to dopiero początek. Niemogę doczekać się nowego wpisu :D Pisz pisz bo wychodzi Ci to świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Niesamowity rozdział szybko dawaj następny ♥ + zapraszam do siebie na bloga badass-fanfiction.blogspot.com liczę na miłe komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Super .♥ kiedy next ?♥♥ jestem ciekawa co zrobi ten chłopak z pistoletem ♥♥ życzę weny ♥ i mam nadzieje że rozdział pojawi się niedługo ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  30. Genialny *_* Mam prośbę... mogłabyś ustawić tak, by tło posta nie było przezroczyste, by się lepiej czytało :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Hej :D
    Po tak długiej przerwie zapraszam do mnie na rozdział :)
    http://i-anger-pain-hate-and-one-direction.blogspot.com/2014/01/rozdzia-xx.html

    OdpowiedzUsuń
  32. Super fajne u wgl

    OdpowiedzUsuń
  33. O M G !! *.* to jest wspaniałe *.*

    OdpowiedzUsuń
  34. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  35. -Smacznego księżniczko. - powiedział rozpromieniony. 
    -Ja Ci dam księżniczko pedale pierdolony! - usłuszałam krzyk. Chwilę potem Paul leżał zakrwawiony na ziemi. On chyba złamał mu nos. To mnie rozwala xD

    OdpowiedzUsuń
  36. wspaniałe *.* czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń