sobota, 29 marca 2014

Chapter 8

-To mnie przerasta - powiedziałam cicho. Niall zrobił coś, czego nigdy bym u niego nie podejrzewała. Przytulił mnie. Trzymał mnie mocno w swoich ramionach przez długi czas. Za nic na świecie nie chciał puścić. Czy to ten sam Niall Horan z przed kilku godzin?
-Tu nie ma miejsca dla słabych. Musisz być silna - powiedział łapiąc mnie za brodę i wycierając kciukiem część moich łez.
-Nie potrafię. Wolę umrzeć - nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale tak. Wolę umrzeć. Te wyścigi i wydarzenia po nich mnie przerastają. To za dużo.
-Poddajesz się bez walki? - ponownie usiadłam na fotelu i schowałam głowę między kolanami.
-Próbowałam walczyć - powiedziałam podnosząc na chwilę głowę. Próbowałam walczyć, ale to prawda, jestem za słaba.
-Chcesz, żeby Twój brat nie zobaczył Cię nigdy więcej żywej? - pomyślałam teraz o moim małym braciszku. On nie da sobie rady. Jestem beznadziejna.
-Jestem egoistką. Myślę o śmierci, żeby dłużej nie cierpieć, a tam cała moja rodzina nie daje sobie rady. - powiedziałam to wszystko na jednym oddechu.
-Więc ogarnij dupę i chodź - pociągnął mnie w stronę wyjścia. 
-Gdzie ty chcesz iść? - zapytałam lekko zszokowana. Czasami go nie ogarniam.
-Nauczę Cię zabijać - moje źrenice rozszerzyły się do niemożliwych rozmiarów a ciało zesztywniało. Co on powiedział?!
-C..c...co? - wyjąkałam po dłuższej chwili.
-Nauczę Cię zabijać. - powtórzył pewny siebie.
-Nigdzie nie idę - powiedziałam i przecząco pokręciłam głową. On już chyba zgłupiał do końca.
-I tak kiedyś będziesz musiała to robić. Zrozum, w wyścigach śmierci zabija się siebie nawzajem i tego nie zmienisz - odpowiedział i ponownie pociągnął mnie w stronę wyjścia.
-Kiedyś, ale jeszcze nie teraz - zatrzymałam się zaraz za drzwiami.
-A skąd wiesz, że jutro ktoś nie będzie usiłował Cię zabić? - popatrzył na mnie jak na małe dziecko.
-No...nie wiem tego - powiedziałam z opuszczoną głową. Jezu, dlaczego wylosowali tu akurat mnie?
-Właśnie, więc chodź - Niall podjął kolejną próbę pociągnięcia mnie na tor treningowy.
-Idę - powiedziałam cicho.

*

Po około dziesięciu minutach znaleźliśmy się na sali treningowej. Horan kazał mi stanąć na przeciwko "pluszaków do zabicia" i miałam go obserwować. Wsiadł na motor i spojrzał na mnie.
-Pokażę Ci teraz kilka sposobów zabijania - kiwnęłam głową i bacznie mu się przyglądałam. Odpalił motor i zaczął swój pokaz. Pierwszy sposób był prosty jak na niego. Rzucił w "pluszaka do zabijania" nożem. Drugi sposób to podjeżdżanie do przeciwnika i przebicie mu przedniej opony. Trzeci był nieco dziwny, polegał na skręceniu karku za pomocą jednej ręki. Byłam w szoku.
Po kilkudziesięciu pokazach śmierci blondyn w końcu zszedł z motoru i podszedł do mnie.
-Teraz jestem jeszcze bardziej przekonana, że nie chcę zabijać - powiedziałam z przerażeniem w głosie. Ja nie potrafię skrzywdzić drugiego człowieka.
-Teraz tak mówisz. Zrobisz to raz, drugi, trzeci i się przyzwyczaisz - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Czy...czy zabiłeś kiedyś kogoś? - może głupie pytanie...
-Wiesz... - niebieskooki zaczął się śmiać i podrapał się po karku.
-Dobra, nie było pytania - wolę nie wiedzieć ile osób zabił, bo zabił, prawda?
-Teraz ty - wskazał na tor do zabijania.
-Nie, na pewno nie dzisiaj - pokręciłam głową. Nie jestem na to gotowa.
-No dawaj - podszedł do mnie bliżej. Zawsze gdy jest tak blisko mnie czuję się...dziwnie.
-Nie jestem gotowa - powiedziałam na tyle stanowczo, na ile pozwalał mi mój obecny stan.
-Tchórzysz? - powiedział i złożył krótki pocałunek na mojej szyi. Przeszły mnie ciarki i uderzyła mnie fala ciepła.
-T..tak - język plątał mi się niemiłosiernie. Horan spojrzał mi w oczy. Sparaliżowało mnie.
-Hej skarbie! - usłyszeliśmy krzyk i odwróciliśmy się. To ta Amanda? Tak, chyba tak.
-Czego chcesz? - zapytał zdenerwowany chłopak. 
-Kochanie, dlaczego jesteś dla mnie taki nie miły? - odciągnęła go ode mnie i pocałowała w policzek. Chciała posunąć się dalej, ale blondyn ją odepchnął.
-Pojebało Cię? - zapytał mrużąc oczy.
-O co Ci chodzi misiu? - zaczęła się bawić skrawkiem jego koszulki.
-Spierdalaj i nie mów ta do mnie - powiedział ponownie ją odpychając. Ja tylko stałam z boku i im się przyglądałam.
-Było nam tak dobrze, kocham Cię - robi się ciekawie.
-A ja Ciebie nie - powiedział i wzruszył ramionami.
-Kochasz, ale wstydzisz się swoich uczuć przy niej - wskazała palcem na mnie.
-W chwili obecnej nawet kijem bym Cię nie dotknął - ok, ten pocisk był dobry. Amanda się wkurzyła i rzuciła nożem w "pluszaka do zabijania". Trafiła prosto w serce. Zaczynam się jej bać. Serio.
-Porozmawiamy jutro, jak ochłoniesz. Pa kochanie - powiedziała i poszła. Co to było? To jakiś dramat.
-Jestem zmęczona. Ty sobie poćwicz a ja idę spać - powiedziałam i wybiegłam z sali treningowej.

**

Dobiegłam szybko do apartamentu i wskoczyłam pod prysznic. Chcę zapomnieć o całym dzisiejszym dniu. To był koszmar. A ta Amanda jest nienormalna. Umyłam ciało swoim ulubionym truskawkowym płynem. Następnie powycierałam ciało i wskoczyłam w swoją piżamę. Teraz chcę tylko jedno - spać.

***

Wszyscy ustawili się na starcie i zajmowali swoje motory. W oddali zobaczyłam uśmiechającego się Paul'a, który odwrócił się po zabójczym spojrzeniu Horana. Ujrzałam też Amandę posyłającą Niall'owi całuski. Trochę mi jej szkoda, bo chłopak odpowiedział jej środkowym palcem. Chyba na prawdę się zakochała. Gdyby mnie traktował takk jakiś chłopak to dawno bym odpuściła.
-Gotowa? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos niebieskookiego.
-Jak zawsze nie - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
Usłyszeliśmy komendę, po której wszyscy odpalili silniki. Zaraz po niej nastąpił "START" i motory ruszyły z piskiem opon. Jechałam na przodzie trochę dalej niż  Niall. Po chwili ujrzałam obok chłopaka. Wyciągnął nóż. Zdrętwiałam. Nie wiedziałam co mam robić. Chłopak uśmiechnął się złośliwie i podjechał bliżej. 
-Do zobaczenia w piekle - powiedział i zamachnął się do rzutu. Zabije mnie. Byłam na to przygotowana. Nie starałam się uciekać, nie dałabym rady.Rzucił. Trafił...w moją rękę. Ból był nie do opisania. Powoli traciłam kontrolę nad kierownicą. Zaraz potem zauważyłam, że chłopak, który we mnie trafił leżał na ziemi z nożem w klatce piersiowej. Horan go trafił. Boże, przeszedł mnie dreszcz strachu. Zajechałam na metę, zeszłam z motoru i zaczęłam płakać. Ręka bolała mnie tak strasznie.
-Trzymaj się - powiedział niebieskooki i wyciągnął bandaż z kieszeni. On zawsze nosi bandaż w kieszeni.
-Boli - powiedziałam prawie niesłyszalnie. 
-Zaraz przestanie - odpowiedział i wbił mi w rękę jakąś strzykawkę. Rzeczywiście, ból po chwili ustał, ale moja ręka nie wyglądała ciekawie. Niall owinął ją bandażem.
-Dziękuję - powiedziałam słabym głosem.
-Opatrzę ją całkowicie jak wrócimy do apartamentu, chodź - pociągnął mnie za ranną rękę. Myślałam, że umrę z bólu.
-Niall - pisnęłam. Chłopak gwałtownie się odwrócił.
-To ta ręka? - zapytał chyba po raz pierwszy nieśmiało.
-Tak - odpowiedziałam i starałam się uśmiechnąć, ale chyba nie wyszło mi to najlepiej. Rozejrzałam się wokół. Jak ludzie to robią? Już nikogo tu nie było.
-Boli? - zapytał i trochę zbladł.
-No tak trochę bardzo - odpowiedziałam i zaśmiałam się. Boże, mój śmiech jest koszmarny. Niall uśmiechnął się i podszedł do mnie. Był tak blisko. Spojrzał w moje oczy. Zawsze sztywniałam gdy to robił. Uśmiechnęłam się delikatnie a on zaatakował moje usta. Nigdy bym się tego nie spodziewała. Całował tak delikatnie. Dziwiłam się sobie, że to odwzajemniałam.
-Lepiej? - zapytał z jednym ze swoich uśmieszków.

--------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani <3
Jak się podoba rozdział?
I w ogóle co tam u was? xx
Przepraszam, że rozdziału nie było tak długo.
Dziękuję wszystkim za cierpliwość :*
Kocham Was i do następnego xoxo

@Niall_potato69



środa, 5 marca 2014

Twitterowe Postacie

Hej kochani xx
Mam do was pytanie :)
Chcielibyście prowadzić konta bohaterów Wyścigu Śmierci na twitterze?
@AwwMyNarry zgłosiła się na Melanie, więc pozostałe postacie możecie sobie wybrać <3

niedziela, 2 marca 2014

Chapter 7

PROSZĘ, PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM

-Niall źle Cię traktuje. Zmień sojusz na ten z moją grupą - pewność w jego oczach była trochę krępująca...
-Paul, Niall by na to nie pozwolił - odpowiedziałam w końcu z wielką niepewnością w głosie. Nie wiedziałam co mam robić.
-Na co nie pozwolę - usłyszałam za sobą głos, który był teraz w stanie zabić. Odwróciłam się i pożałowałam tego. Stał za mną nikt inny, jak Horan z morderczym spojrzeniem.
-Melanie zmienia sojusz - oznajmił Paul. Przecież ja nic takiego nie powiedziałam.
-Nie może, mamy umowę - oświeciło mnie. No tak, mam umowę z Horanem.
-Jaką umowę? - zapytał niepewnie chłopak. Teraz się zacznie.
-Przepraszam - szepnęłam. Niall uśmiechnął się triumfalnie i odszedł, ciągnąc mnie za sobą. Teraz mam przechlapanie, mimo tego, że nic nie zrobiłam.
-Jak mi to wyjaśnisz? Chcesz jeszcze żyć?! - Niall zaczął mną szarpać. Ja na prawdę nie wiem co robić.
-Ale ja nie chciałam zmienić tego sojuszu. - odpowiedziałam cicho ze łzami w oczach. Chyba go nie przekonałam.
-Nie kłam. Aż tak Ci źle w naszym?! - jego niebieskie tęczówki pociemniały. Spuściłam wzrok.
-Ja mówię prawdę - wyszeptałam, ale dalej go nie przekonałam. Gdyby nie Paul, to Niall byłby teraz dla mnie miły. On nic o nim nie wie.
-Gdyby nie nasza umowa, byłabyś martwa - powiedział podniesionym głosem. Łzy napłynęły mi do oczu.
-Ja nic złego nie zrobiłam, uwierz mi - powiedziałam prawie niesłyszalnie. W ostatniej części wypowiedzi mój głos się załamał. Niebieskooki pokręcił głową.
-Nie wierzę Ci. Jesteś nikim. - złapał moje nadgarstki i mocno zacisnął. Pisnęłam z bólu.
-Proszę, przestań - za co mnie to wszystko spotyka? Zawsze staram się być miła dla ludzi i im pomagać.
-Niech Twój kochaś Cię uratuje - uśmiechnął się złośliwie. Moje policzki stały się wilgotne.
-Ja nie chciałam zmieniać tego sojuszu. Tu mi naprawdę dobrze, a Paula nawet nie lubię - skłamałam w części, że go nie lubię, ale to tylko dlatego, żeby złagodzić sytuację.
-Masz mnie za idiotę? - zaśmiał się.
-Dlaczego taki jesteś? - zapytałam niepewnie. Ja zupełnie go nie rozumiem. Wczoraj był dla mnie taki miły.
-Jaki? - zapytał z surowością w oczach.
-Niall, odpuść. Ona nic nie zrobiła - usłyszałam głos Paul'a. Dzięki Bogu, bo zaraz by mnie zabił.
-A ty kim kurwa jesteś, żeby się mieszać w nie swoje sprawy? - znowu się zaczyna. To wszystko moja wina.
-Ona nie chciała zmieniać tego pieprzonego sojuszu - Horan puścił mnie od razu, ale nie spojrzał w moją stronę.
-Spieprzaj - powiedział blondyn, który był lekko zdezorientowany, ale dalej pewny siebie.
-Choć Mel - Paul pokazał ręką, żebym poszła z nim.
-Przypieprzyć Ci w tą rękę cegłą? - zapytał niebieskooki. Błagam, tylko nie bójka.
-Idę z nim - powiedziałam stanowczo...tyle, na ile potrafiłam.
-Nigdzie nie idziesz - zagrodził mi drogę. Powycierałam dłonią pojedyncze łzy na moich policzkach.
-Boję się Ciebie. Ochłoń - powiedziałam szeptem i pospiesznie go wyminęłam. Paul objął moje ramię i odeszliśmy jak najdalej od Niall'a. Jeszcze zmieni zdanie...

*
W apartamencie chłopaka było dosyć przytulnie, ale nie tak ładnie jak w moim. Znaczy moim i Niall'a. Zajęłam miejsce na purpurowej kanapie. Zaraz obok mnie znalazł się brunet. Zaczęłam dokładniej rozglądać się po siedzibie. Salon był w kolorach purpury i bieli. Sufit zdobił kryształowy żyrandol. Po prawej stronie salonu znajdował się mały staw z liliami. Mały w porównaniu do wielkości pomieszczenia. Staw w apartamencie? Cóż, kto bogatemu zabroni?
-Cała się trzęsiesz - powiedział Paul, kładąc przy tym rękę na moim ramieniu.
-Wszystko w porządku - wymusiłam uśmiech na swojej twarzy. Mhm, kogo ja oszukuję... Do moich oczu ponownie zaczęły napływać łzy.
-Tu jesteś bezpieczna - odpowiedział z troską w głosie.
-Ja chcę do domu - wyszeptałam i schowałam głowę między kolana. To wszystko mnie przerasta. Tak bardzo chcę przytulić brata i tatę. Czy ja na prawdę proszę o tak wiele?
-Wiem, nie płacz. Wrócisz do domu. - bardzo bym tego chciała, ale nie mogę. Cholerna umowa.
-Nie wrócę. Nie mogę - wyszeptałam podnosząc głowę. Przeszedł mnie nagły dreszcz chłodu.
-Wygrasz - chyba nie mogę mu powiedzieć o tej umowie z Niall'em, prawda?
-Nic nie rozumiesz, ja nie mogę wrócić - brunet był zdezorientowany. Sama też pewnie bym była, gdybym usłyszała coś takiego.
-To mi wytłumacz - powiedział proszącym, a wręcz błagalnym głosem. Gdyby to było takie proste...
-Nie mogę - niektóre sprawy nie powinny dostrzec dziennego światła.
-To ma związek z Horanem? - zapytał trochę mniej spokojnie niż poprzednio. Czy on nie rozumie, że nie chcę i nie mogę o tym rozmawiać?
-Pójdę już - oznajmiłam i wstałam z kanapy. Chciałam wyjść, ale Paul złapał moją dłoń. Staliśmy twarzą w twarz. Chłopak odgarnął moje włosy. Dzieliły nas milgimetry. Atmosfefa napięła się. Nie chciałam takiego obrotu sytuacji.
-Zostań - wyszeptał błagalnie jeszcze bardziej zmniejszając odległość między nami.
-Na prawdę muszę już iść - pospiesznie odsunęłam się od niego. Bardzo go lubię, ale to nic więcej. Nie mogę robić mu złudnych nadziei.
-Mel - powiedział niepewnie.
-Do jutra - kąciki moich ust uniosły się ku górze. Wtedy Paul trochę się rozluźnił. Myślał, że jestem na niego zła? Wyszłam z jego apartamentu i udałam się do swojego. Nacisnęłam klamkę drzwi. Powitała mnie nieznajoma, kobieca postać.
-Cześć... - powiedziałam niepewnie. Kim ona jest i co ona tu robi?
-Hej, jestem Amanda. - odpowiedziała dziewczyna po tym, jak przekroczyłam próg.
-Melanie. Tak w ogóle to co ty tu robisz? - starałam się uśmiechnąć. Na prawdę.
-Jestem....znajomą Niall'a - powiedziała lekko skrępowana. Teraz zauważyłam, że była w szlafroku. Czyli wszystko jasne. Więc Niall tak odreagowuje...
-Super, a gdzie on teraz jest? - zapytałam lekko zdenerwowana. Sprowadza sobie dziewczyny do naszego apartamentu pod moją nieobecność i podle je wykorzystuje, tak?
-Kąpie się. Wiesz, ja pójdę się ubrać i zbieram się. - zaraz po tych słowach blondynka zniknęła za zakrętem w korytarzu naszego mieszkania.

Niedługo po tym zdarzeniu...Amanda...tak chyba Amanda, wyszła. Siedziałam spokojnie na miękkim fotelu w salonie i oglądałam album ze zdjęciami. Chciałabym wrócić do momentów, w których mama jeszcze żyła.
-Płaczesz? - usłyszałam zachrypnięty głos. Niall. Super. Nie chcę się teraz kłócić.
-Pójdę do swojego pokoju - wstałam i chciałam odejść, ale powtórzyła się sytuacja, w której zostałam zatrzymana.
-Co się stało? - jego ton głosu był taki...delikatny. Szczerze to nie spodziewałam się tego.
-To mnie przerasta - powiedziałam cicho. Niall zrobił coś, czego nigdy bym u niego nie podejrzewała. Przytulił mnie. Trzymał mnie mocno w swoich ramionach przez długi czas. Za nic na świecie nie chciał puścić. Czy to ten sam Niall Horan z przed kilku godzin?

------------------------------------------------------------
Hej miśki ♥
Na początek sprawy organizacyjne.
Zrobiło się małe zamieszanie z tym informowaniem, więc każdy, kto chce być informowany o nowych rozdziałach niech zostawi kontakt do siebie >>>> http://wyscig-smierci.blogspot.com/p/informowani.html

Druga sprawa to bohaterowie. Zostali dodani nowi http://wyscig-smierci.blogspot.com/2013/12/bohaterowie.html#comment-form

Teraz chcę wam wszyatkim bardzo podziękować za 84 komentarze i prawie 18 tysięcy wyświetleń <3
Jesteście najlepsi i bardzo was kocham :*
Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej :)
Jak wrażenia po tym?

Do następnego xx