-To mnie przerasta - powiedziałam cicho. Niall zrobił coś, czego nigdy bym u niego nie podejrzewała. Przytulił mnie. Trzymał mnie mocno w swoich ramionach przez długi czas. Za nic na świecie nie chciał puścić. Czy to ten sam Niall Horan z przed kilku godzin?
-Tu nie ma miejsca dla słabych. Musisz być silna - powiedział łapiąc mnie za brodę i wycierając kciukiem część moich łez.
-Nie potrafię. Wolę umrzeć - nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale tak. Wolę umrzeć. Te wyścigi i wydarzenia po nich mnie przerastają. To za dużo.
-Poddajesz się bez walki? - ponownie usiadłam na fotelu i schowałam głowę między kolanami.
-Próbowałam walczyć - powiedziałam podnosząc na chwilę głowę. Próbowałam walczyć, ale to prawda, jestem za słaba.
-Chcesz, żeby Twój brat nie zobaczył Cię nigdy więcej żywej? - pomyślałam teraz o moim małym braciszku. On nie da sobie rady. Jestem beznadziejna.
-Jestem egoistką. Myślę o śmierci, żeby dłużej nie cierpieć, a tam cała moja rodzina nie daje sobie rady. - powiedziałam to wszystko na jednym oddechu.
-Więc ogarnij dupę i chodź - pociągnął mnie w stronę wyjścia.
-Gdzie ty chcesz iść? - zapytałam lekko zszokowana. Czasami go nie ogarniam.
-Nauczę Cię zabijać - moje źrenice rozszerzyły się do niemożliwych rozmiarów a ciało zesztywniało. Co on powiedział?!
-C..c...co? - wyjąkałam po dłuższej chwili.
-Nauczę Cię zabijać. - powtórzył pewny siebie.
-Nigdzie nie idę - powiedziałam i przecząco pokręciłam głową. On już chyba zgłupiał do końca.
-I tak kiedyś będziesz musiała to robić. Zrozum, w wyścigach śmierci zabija się siebie nawzajem i tego nie zmienisz - odpowiedział i ponownie pociągnął mnie w stronę wyjścia.
-Kiedyś, ale jeszcze nie teraz - zatrzymałam się zaraz za drzwiami.
-A skąd wiesz, że jutro ktoś nie będzie usiłował Cię zabić? - popatrzył na mnie jak na małe dziecko.
-No...nie wiem tego - powiedziałam z opuszczoną głową. Jezu, dlaczego wylosowali tu akurat mnie?
-Właśnie, więc chodź - Niall podjął kolejną próbę pociągnięcia mnie na tor treningowy.
-Idę - powiedziałam cicho.
*
Po około dziesięciu minutach znaleźliśmy się na sali treningowej. Horan kazał mi stanąć na przeciwko "pluszaków do zabicia" i miałam go obserwować. Wsiadł na motor i spojrzał na mnie.
-Pokażę Ci teraz kilka sposobów zabijania - kiwnęłam głową i bacznie mu się przyglądałam. Odpalił motor i zaczął swój pokaz. Pierwszy sposób był prosty jak na niego. Rzucił w "pluszaka do zabijania" nożem. Drugi sposób to podjeżdżanie do przeciwnika i przebicie mu przedniej opony. Trzeci był nieco dziwny, polegał na skręceniu karku za pomocą jednej ręki. Byłam w szoku.
Po kilkudziesięciu pokazach śmierci blondyn w końcu zszedł z motoru i podszedł do mnie.
-Teraz jestem jeszcze bardziej przekonana, że nie chcę zabijać - powiedziałam z przerażeniem w głosie. Ja nie potrafię skrzywdzić drugiego człowieka.
-Teraz tak mówisz. Zrobisz to raz, drugi, trzeci i się przyzwyczaisz - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Czy...czy zabiłeś kiedyś kogoś? - może głupie pytanie...
-Wiesz... - niebieskooki zaczął się śmiać i podrapał się po karku.
-Dobra, nie było pytania - wolę nie wiedzieć ile osób zabił, bo zabił, prawda?
-Teraz ty - wskazał na tor do zabijania.
-Nie, na pewno nie dzisiaj - pokręciłam głową. Nie jestem na to gotowa.
-No dawaj - podszedł do mnie bliżej. Zawsze gdy jest tak blisko mnie czuję się...dziwnie.
-Nie jestem gotowa - powiedziałam na tyle stanowczo, na ile pozwalał mi mój obecny stan.
-Tchórzysz? - powiedział i złożył krótki pocałunek na mojej szyi. Przeszły mnie ciarki i uderzyła mnie fala ciepła.
-T..tak - język plątał mi się niemiłosiernie. Horan spojrzał mi w oczy. Sparaliżowało mnie.
-Czego chcesz? - zapytał zdenerwowany chłopak.
-Kochanie, dlaczego jesteś dla mnie taki nie miły? - odciągnęła go ode mnie i pocałowała w policzek. Chciała posunąć się dalej, ale blondyn ją odepchnął.
-Pojebało Cię? - zapytał mrużąc oczy.
-O co Ci chodzi misiu? - zaczęła się bawić skrawkiem jego koszulki.
-Spierdalaj i nie mów ta do mnie - powiedział ponownie ją odpychając. Ja tylko stałam z boku i im się przyglądałam.
-Było nam tak dobrze, kocham Cię - robi się ciekawie.
-A ja Ciebie nie - powiedział i wzruszył ramionami.
-Kochasz, ale wstydzisz się swoich uczuć przy niej - wskazała palcem na mnie.
-W chwili obecnej nawet kijem bym Cię nie dotknął - ok, ten pocisk był dobry. Amanda się wkurzyła i rzuciła nożem w "pluszaka do zabijania". Trafiła prosto w serce. Zaczynam się jej bać. Serio.
-Porozmawiamy jutro, jak ochłoniesz. Pa kochanie - powiedziała i poszła. Co to było? To jakiś dramat.
-Jestem zmęczona. Ty sobie poćwicz a ja idę spać - powiedziałam i wybiegłam z sali treningowej.
**
Dobiegłam szybko do apartamentu i wskoczyłam pod prysznic. Chcę zapomnieć o całym dzisiejszym dniu. To był koszmar. A ta Amanda jest nienormalna. Umyłam ciało swoim ulubionym truskawkowym płynem. Następnie powycierałam ciało i wskoczyłam w swoją piżamę. Teraz chcę tylko jedno - spać.
***
Wszyscy ustawili się na starcie i zajmowali swoje motory. W oddali zobaczyłam uśmiechającego się Paul'a, który odwrócił się po zabójczym spojrzeniu Horana. Ujrzałam też Amandę posyłającą Niall'owi całuski. Trochę mi jej szkoda, bo chłopak odpowiedział jej środkowym palcem. Chyba na prawdę się zakochała. Gdyby mnie traktował takk jakiś chłopak to dawno bym odpuściła.
-Gotowa? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos niebieskookiego.
-Jak zawsze nie - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.
Usłyszeliśmy komendę, po której wszyscy odpalili silniki. Zaraz po niej nastąpił "START" i motory ruszyły z piskiem opon. Jechałam na przodzie trochę dalej niż Niall. Po chwili ujrzałam obok chłopaka. Wyciągnął nóż. Zdrętwiałam. Nie wiedziałam co mam robić. Chłopak uśmiechnął się złośliwie i podjechał bliżej.
-Do zobaczenia w piekle - powiedział i zamachnął się do rzutu. Zabije mnie. Byłam na to przygotowana. Nie starałam się uciekać, nie dałabym rady.Rzucił. Trafił...w moją rękę. Ból był nie do opisania. Powoli traciłam kontrolę nad kierownicą. Zaraz potem zauważyłam, że chłopak, który we mnie trafił leżał na ziemi z nożem w klatce piersiowej. Horan go trafił. Boże, przeszedł mnie dreszcz strachu. Zajechałam na metę, zeszłam z motoru i zaczęłam płakać. Ręka bolała mnie tak strasznie.
-Trzymaj się - powiedział niebieskooki i wyciągnął bandaż z kieszeni. On zawsze nosi bandaż w kieszeni.
-Boli - powiedziałam prawie niesłyszalnie.
-Zaraz przestanie - odpowiedział i wbił mi w rękę jakąś strzykawkę. Rzeczywiście, ból po chwili ustał, ale moja ręka nie wyglądała ciekawie. Niall owinął ją bandażem.
-Dziękuję - powiedziałam słabym głosem.
-Opatrzę ją całkowicie jak wrócimy do apartamentu, chodź - pociągnął mnie za ranną rękę. Myślałam, że umrę z bólu.
-Niall - pisnęłam. Chłopak gwałtownie się odwrócił.
-To ta ręka? - zapytał chyba po raz pierwszy nieśmiało.
-Tak - odpowiedziałam i starałam się uśmiechnąć, ale chyba nie wyszło mi to najlepiej. Rozejrzałam się wokół. Jak ludzie to robią? Już nikogo tu nie było.
-Boli? - zapytał i trochę zbladł.
-No tak trochę bardzo - odpowiedziałam i zaśmiałam się. Boże, mój śmiech jest koszmarny. Niall uśmiechnął się i podszedł do mnie. Był tak blisko. Spojrzał w moje oczy. Zawsze sztywniałam gdy to robił. Uśmiechnęłam się delikatnie a on zaatakował moje usta. Nigdy bym się tego nie spodziewała. Całował tak delikatnie. Dziwiłam się sobie, że to odwzajemniałam.
-Lepiej? - zapytał z jednym ze swoich uśmieszków.
--------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani <3
Jak się podoba rozdział?
I w ogóle co tam u was? xx
Przepraszam, że rozdziału nie było tak długo.
Dziękuję wszystkim za cierpliwość :*
Kocham Was i do następnego xoxo