-Trzymaj się mocno kochanie. - powiedział i odpalił motor. Pomińmy fakt, że nie miałam kasku. Zaczęłam piszczeć. Pędził z niewiarygodną prędkością. Bałam się, że spadnę. Z każdą chwilą coraz mocniej obejmowałam Horana. Niall tylko się śmiał. Nienawidzę motorów. Ciarki mnie przechodzą na myśl, że za kilka dni rozpoczyna się wyścig śmierci.
-Niall, proszę zatrzymaj się. - poprosiłam cienkim głosem. Na moją prośbę chłopak przyśpieszył. To nie możliwe.
-Trzymaj się, zaraz mocny zakręt. - krzyknął, a ja zamknęłam oczy. Słyszałam jego śmiech. Wiatr wiał prosto w moją twarz, rozwiewając przy tym włosy. Modliłam się w myślach.
-Niall! - krzyknęłam.
-Co? - zapytał.
-Zatrzymaj się. Proszę. - nawet nie wiecie, jak bardzo pragnęłam, żeby moje stopy dotknęły ziemi.
-Nie. - odpowiedział bezczelnie się przy tym śmiejąc. Powoli otworzyłam oczy.
-Niall! Zaraz wjedziesz w drzewo! - zaraz dostanę zawału. Nie chcę zginąć przed rozpoczęciem wyścigu/
-Nie pękaj. - krzyknął w odpowiedzi. Drzewo było coraz bliżej. Zaczęłam piszczeć. On skręcił kilka milimetrów przed nim i zaczął się głupkowato śmiać. Nienawidzę go.
-Jesteś nienormalny! - krzyknęłam oburzona.
-A ty zbyt przewrażliwiona. - prawie nas zabił, a ja jestem zbyt przewrażliwiona?!
-Zatrzymaj się, albo skoczę z tego motoru. - mam go dość. Wredny, pyskaty bydlak.
-Skacz. Nagrobek marmurowy? - zaśmiał się i przyśpieszył, o ile jest to jeszcze możliwe.
-Nienawidzę Cię! - krzyknęłam z oburzeniem.
-To fajnie. - odpowiedział bez żadnych emocji.
-Dlaczego jesteś taki podły? - nigdy nie spotkałam się z kimś takim.
-Dlaczego jesteś taka wkurwiająca? - nienawidzę, gdy ktoś na moje pytanie odpowiada pytaniem.
-Proszę zatrzymaj się. Chcę odpocząć. - już nie wiem, czy mam prosić, błagać czy zacząć krzyczeć.
-Siedzisz na tym motorze niecałe pięć minut. W wyścigu śmierci nie ma odpoczynków - powiedział, nawet nie zwalniając.
-Proszę. - ta, i tak nic mi to nie da.
-Rozluźnij się. Patrz tam leżą petardy. - pokazał ręką w lewo. On kierował jedną ręką. Zawał.
-Jak się nie zatrzymasz to wsadzę Ci je w dupę. - po raz pierwszy używam takich słów. Coś jest ze mną nie tak.
-Robi się ostro. - zaśmiał się niebieskooki. Teraz na prawdę mam ochotę wsadzić mu w dupę te petardy.
-Wal się. - odpowiedziałam z zażenowaniem.
-Z tobą? - zapytał pewny siebie.
-Psychol. - odpowiedziałam. Co on sobie myśli? Prędzej dobrowolnie wsiądę na motor niż się z nim prześpię.
-Jesteś dziewicą? - nie ma to jak rozmawiać na takie tematy z osobą, którą znasz dwa dni i to jeszcze na motorze.
-Nie powinno Cię to obchodzić. Prowadź, a nie ze mną rozmawiasz. - już nie mam ochoty z nim rozmawiać.
-Dlaczego zgrywasz taką niedostępną? - zapytał blondyn. Prędkość motoru nie zmalała nawet trochę.
-Ja po prostu jestem sobą. Zostaw mnie w spokoju. - powiedziałam i delikatnie poluzowałam uścisk. Chłopak gwałtownie zahamował. Moje ręce automatycznie zacisnęły się na jego torsie. Co za debil.
-Sama ściskasz mnie najmocniej jak potrafisz i mówisz zostaw mnie w spokoju. Gdzie tu logika? - spojrzał w moją stronę z zadziornym uśmieszkiem.
-Gdyby nie nasza umowa, nigdy więcej nie wsiadłabym z Tobą na motor i nigdy bym się do Ciebie nie odezwała. - powiedziałam stanowczo. Zastanawiam się, dlaczego ja dalej siedzę na tym motorze. Przecież się zatrzymał.
-Za jakiś czas nie będziesz potrafiła żyć beze mnie.Gwarantuję. Jestem jak narkotyk. Wszystkie laski na mnie lecą. - tak, tak, wmawiaj sobie.
-Ja nie jestem wszystkie. - odpowiedziałam, na co niebieskooki tylko się uśmiechnął.
-Teraz ty prowadzisz. -no chyba nie.
-Nie..nie jestem jeszcze na to gotowa. - odpowiedziałam niepewnie.
-Kiedyś trzeba się nauczyć mądralo. - powiedział złośliwie. Zamieniłam się z nim miejscami. To będzie najgorszy moment w moim życiu, zaraz po śmierci mamy.
-Ehe..co teraz? - zapytałam. Nie wiem nic o jeździe na motorze.
-Połóż ręce na kierownicy. Z prawej masz hamulec a z lewej gaz. Tylko patrz na drogę. - powiedział i dał mi znać, że mam jechać. Coś czuję, że to się źle skończy. Niepewnie wcisnęłam gaz. Motor zaczął jechać. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Do czasu... W sumie potem nie było tak źle. Nabierałam coraz większej prędkości. Co dziwne, radziłam sobie świetnie. Motory, których tak bardzo się bałam okazały się o wiele mniej straszne. Jeździłam na motorze około trzech godzin bez przerwy. W końcu się zatrzymałam i zsiadłam z niego, by wyprostować nogi. Niall spojrzał na mnie podejrzanie.
-Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytałam w końcu.
-Bo mówiłaś, że nienawidzisz motorów i podobno panicznie się ich boisz. - motory już nie są takie straszne, ale zawsze będą kryły ból związany z mamą.
-Bo tak było. W sumie po części dalej jest. - odpowiedziałam niepewnie.
-W takim razie masz talent. To rzadko się zdarza. - czy Niall Horan właśnie powiedział coś miłego i powiedział to szczerze?
-Jestem głodna. - powiedziałam w końcu.
-Teraz ja prowadzę. - wyrwał się blondyn.
-Czy chcesz prowadzić tylko dlatego, że muszę Cię objąć? - popatrzyłam na niego podejrzanie.
-Nie posądzaj mnie o takie rzeczy. - odpowiedział z uśmiechem i usiadł na miejscu kierowcy.
-Nienawidzę Cię. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Wiesz, że właśnie jesteś niemiła? - powiedział i oparł się o kierownicę.
-Myślisz, że nie potrafię? - w sumie, to ja zawsze byłam miła. Zrobiło mi się trochę głupio.
-Dużo rzeczy myślę. - odpowiedział pewnie. Wsiadłam na motor i objęłam Horana. Ruszyliśmy w drogę.
*2 dni później*
Przez dwa dni nie działo się zbyt wiele. Moje codzienne sprzeczki z niebieskookim, treningi, rozmowy z sojusznikami i nic poza tym. Niall przespał się już z pięcioma dziewczynami. Ma chłopak tupet. Nie wiem, jak one mogą być takie bezmyślne. Zaraz rozpocznie się wyścig śmierci. Stałam na starcie tuż obok swojego motoru. Z prawej strony stał Niall, a z lewej Roxy. Zaraz zacznie się walka na śmierć i życie.
-Nie pękaj. - zaśmiał się blondyn, widząc, że jestem spięta. Cały czas po głowie chodził mi tato i brat.
-Łatwo Ci mówić. - odpowiedziałam bez żadnych emocji.
-Horan odwal się od niej. - krzyknęła Roxy. Dziękuję.
-Roxy, nie wtrącaj się. - krzyknął w odpowiedzi.
-Może ja chcę, żeby Roxy się wtrącała. - powiedziałam patrząc w jego niebieskie tęczówki. Pojawiła się w nich cholerna złość.
-Zachowujesz się jak mała dziewczynka. - powiedział i zacisnął szczękę.
-Ja przynajmniej mam uczucia. - odpowiedziałam pewnie. To jeszcze bardziej go rozzłościło.
-Wolę być zimnym chujem, niż chłopczykiem, który nie wie co ma zrobić ze swoim życiem. - powiedział i tym razem zacisnął pięści.
-Twierdzisz, że nie wiem co zrobić se swoim życiem? - mam go już na prawdę dosyć.
-Twierdzę, że zabłąkana z Ciebie pizda. - odpowiedział. O nie. To nie przejdzie. Miałam ochotę podejść i go zabić, ale nie zdążyłam, bo rozległ się głos.
UCZESTNICY 27 WYŚCIGU ŚMIERCI PROSZENI O ZAJĘCIE MOTORÓW.
Na środek wyszła dziewczyna w wielką chorągiewką. Co jakiś czas patrzyłam na wkurzonego blondyna. Gdyby mógł zabiłby wszystkich wokół.
NA MIEJSCA
Położyłam ręce na kierownicy. Przeszły mnie ciarki.
GOTOWI, ODPALIĆ SILNIKI
Odpaliłam silnik i czekałam na ostatni znak. "Wrócisz żywy, albo nie wrócisz wcale"
START
-------------------------------------------------------------------------
Cześć kochani <33
Jak minęły wam święta?
Już jutro sylwester :)
https://www.youtube.com/watch?v=upwYJe7P5UU&feature=youtu.be <--- To jest zwiastun :D
http://wyscig-smierci.blogspot.com/p/swiateczna-nispodzianka.html <---- A to świąteczna niespodzianka :)
Mam nadzieję, że się podobało :D
Komentujcie i do następnego <33
PS: Nie upijcie się picolo :*