niedziela, 8 grudnia 2013

Chapter 1

-Panie i Panowie! Oto reprezentanci naszej wioski! Uczestnicy 27 wyścigu śmierci.- zamarłam na te słowa. W tym momencie nie potrafiłam przełknąć nawet śliny. Wielka gula stanęła mi w gardle. Spoglądałam w tłum. W końcu dostrzegłam mojego płaczącego braciszka i mojego najdroższego tatę. Nie mogę nic zrobić. Muszę stanąć do wyścigu. Muszę się postarać. Dla Max'a.
-Teraz uczestnicy udadzą się do samolotu, który przewiezie ich w miejsce startu wyścigu śmierci! Życzmy im powodzenia! Niech przyniosą honor naszej wiosce! - zaraz po wypowiedzeniu tych słów przez Andy'ego strażnicy wyprowadzili mnie ze sceny. Zaprowadzili mnie prosto do samolotu. Nie miałam prawa się pożegnać.  To wszystko działo się tak szybko. Zanim się obejrzałam , samolot szybował w chmurach. Teraz wiem, jak musiała czuć się moja mama.
-Nie pękaj kotku. - usłyszałam głos, dochodzący z prawej strony. Odwróciłam się. Horan.
-Nie mów do mnie kotku. - mam swój honor. Tego nauczyła mnie mama.
-Coś ty taka sztywna?- zapytał kładąc rękę na moim udzie. Bezczelność.
-Zabieraj tą łapę zboczeńcu. - jestem bardzo nieśmiała i wypowiedzenie tych słów nie przyszło mi z wielką łatwością.
-Czuję, że będzie z Tobą ciężko. - on przechodzi samego siebie. Ale czego można było spodziewać się po Niall'u Horanie?
-Co chcesz przez to powiedzieć? - zawsze staram się być miła i zanim kogoś o coś o coś posądzę, muszę mieć do tego podstawy.
-Nie ważne. Jeździłaś kiedyś na motorze? - coś czuję, że się nie zaprzyjaźnimy.
-Nie. - odpowiedziałam,  na  o chłopak popatrzył na mnie jak na idiotkę.
-O stara. To ty chyba zginiesz tam pierwsza. - wsparcie to podstawa...
-Skąd ta pewność? - zapytałam,chcąc uzyskać konkretną odpowiedź.
-Nie wiem w jakim świecie ty żyjesz, ale dam Ci radę. Ja, mam mnóstwo kolegów, którzy biorą udział w tym wyścigu śmierci. Jak już wiesz, wszystkie chwyty są dozwolone. My najpierw zabijamy innych, a potem siebie nawzajem. A ty, sama, bez żadnego sojuszu, nieumiejąca nawet jeździć na motorze...no błagam. - wykpił mnie. W sumie, to ma trochę racji. Zabiją mnie jako pierwszą.
-No, i co  ja mam teraz zrobić? - nie mogę zginąć. Max nie może stracić drugiej już najważniejszej osoby w swoim życiu.
-A co ja jestem? Wróżka? - zapytał bezczelnie niebieskooki. Mam go dość.
-Uspokój się i wyrażaj się do mnie z szacunkiem. - na te słowa blondyn wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Życie z nim będzie trudniejsze niż myślałam.
-Dobre, dobre, powiedz to jeszcze raz. - najchętniej wyskoczyłabym z tego samolotu.
-Nie zamierzam zniżać się do Twojego poziomu. - odpowiedziałam, biorąc do ręki kubek wody.
-Teraz jest mi przykro. Przez Ciebie. - powiedział Niall, próbując nie wybuchnąć śmiechem. Czy on na prawdę uważa, że jestem taka głupia?
-Zrób przysługę sobie i mi i po prostu się nie odzywaj. - mam już go dość. Jest taki sam, jak ludzie w wiosce go opisywali. Bezczelny, pyskaty i zapatrzony w siebie.
-Mam propozycję. - no, nie wiem czy mam ochotę jej wysłuchać.
-Mów, byle szybko. - odpowiedziałam z pośpiechem.
-Przed rozpoczęciem wyścigu, są trzy dni na przygotowanie się. Nauczę Cię trochę jeździć na motorze. Ja i moi koledzy zawrzemy z Tobą sojusz, pasuje? - to wszystko wydaje się jakieś podejrzane.
-Gdzie haczyk? - zapytałam.
-Co? - niebieskooki popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Co ty z tego będziesz miał? - na pewno nie robi tego dlatego, że po prostu chce mi pomóc.
-Należysz do mojej wioski, musimy sobie pomagać. - ta, akurat.
-Jeszcze nie dawno mówiłeś co innego. - ewidentnie ściemnia.
-Dobra. Umowa jest taka. Ja będę osłaniał Cię przez cały wyścig. Postaram się to zrobić to finału. Czyli, żebyśmy zostali tylko ty i ja na torze. W ostatnim pojedynku Cię zabiję. - propozycja zabicia,  nie no super.
-W skrócie mówiąc tak czy tak zginę.- inteligencja.
-Ale zginiesz później. Finaliści, jako jedyni mają prawo przed finałem zobaczyć się z bliskimi. - mam szansę po raz ostatni w życiu zobaczyć Max'a i tatę.
-Wchodzę w to. - odpowiedziałam bez zastanowienia.
-Ostrzegam, nie możesz złamać zasad tej umowy. - tym razem powiedział to bardzo poważnie.
-A jeśli zginiesz? - no bo w sumie wszystko jest możliwe.
-Nie zginę. - zaśmiał się niebieskooki blondyn.
-A jeśli? - jest zbyt pewny siebie.
-Jeśli zginę,  to nasza umowa jest unieważniona. Chyba logiczne. Ale podejrzewam, że jeśli zginę, a to się nie stanie, to ty też zginiesz. - zawsze prosiłam Boga, żeby nie zginąć na torze.
-Rozumiem. - odpowiedziałam kiwając głową.
-Więc umowa stoi? - chłopak chciał się upewnić. Wyciągną swoją rękę do przodu.
-Stoi. -odpowiedziałam i podałam mu rękę.
-Zuch dziewczyna. - powiedział niebieskooki wychodząc z kabiny dla uczestników.
Leciałam jeszcze 20 minut. Z każdą chwilą moje serce biło coraz szybciej. Przez głośniki słychać było komunikat, że zaraz lądujemy. Zamknęłam oczy czekając aż koła samolotu dotkną asfaltu. Horan jak wcześniej wyszedł z kabiny, tak do tej pory nie wrócił.
-Wylądowaliśmy, rusz dupe i idź za mną. - no i nagle się pojawił.
-Nie mów do mnie takim tonem. - odpowiedziałam marszcząc brwi.
-Melanie Miller, czy zechciałabyś łaskawie wysiąść z samolotu i dostojnym krokiem udać się za mną? Zadowolona? - nie o to mi chodziło, ale okey.
-Tak, jestem zadowolona. - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem. Niebieskooki przewrócił oczami. Ruszyłam za nim. Szliśmy przez mnóstwo korytarzy. Jedna rzecz mnie zastanawiała.
-Niall , mogę o coś zapytać? - chłopak odwrócił się do mnie z pytającym wzrokiem.
-Wal śmiało. - odpowiedział.
-Skąd wiesz, gdzie mamy iść? - zapytałam, a chłopak spojrzał na mnie groźnie.
-Byłem tu trzy razy. - odpowiedział oschle.
-Jak to? - zapytałam ze zdziwieniem.
-Mama, tato i brat. - powiedział bez żadnych emocji.
-Wszyscy wygrali wyścig śmierci? - jeśli tak, to szacun.
-Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy.  - odpowiedział, po czym podszedł do mnie i ścisnął moje nadgarstki.
-Puść mnie. - odpowiedziałam i jedna łza spłynęła po moim policzku. Z każdą chwilą Niall ściskał moje nadgarstki coraz mocniej.
-Boisz się mnie? - zapytał, dalej sprawiając mi ból.
-Tak. - odpowiedziałam cicho.
-I słusznie. - odpowiedział i puścił moje nadgarstki.
-Dlaczego taki jesteś? - zapytałam nieśmiało. Na prawdę się go boję.
-Kochanie, to ja tu zadaję pytania. Za mną. - burknął i ruszył do przodu. Po niedługim czasie zatrzymaliśmy się w holu. Pomieszczenie zdobiły pozłacane ściany, piękne rzeźby, bogate w pąki rośliny i olbrzymi żyrandol z kryształów. Pierwszy raz widzę takie drogie rzeczy.
-Moi podopieczni, witam. - powitał nas Andy.
-Dzień dobry. - oboje krzywo na mnie popatrzyli.
-Siema. - odburknął obojętnie Niall.
-Pokażę wam wasz apartament. - zaproponował nasz mentor.
-To my będziemy mieszkać razem? - zapytałam z przerażeniem.
-No tak. - odpowiedział Andy.
-Spokojnie, nie zgwałcę Cię. - zaśmiał się Horan. Zabawne...
-Za mną. - szliśmy za nim przez jakieś 5 minut. Po otworzeniu drzwi, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To było jeszcze piękniejsze niż hol. Odcienie szarości i bielu z zamieszkami srebra zdobiły podłogę i ściany. Jedna ze ścian była szklana. Piękny widok. Cały apartament był taki duży, że nie wiem, czy kiedyś się w nim odnajdę.
-Ja biorę pokój na piętrze.- powiedział niebieskooki.
-Mi to obojętne.  - odpowiedziałam.
-Jak pójdę na spotkanie mentorów i zostaniecie sami w apartamencie, to będziecie sobie go oglądać i wybierać pokoje, ale na razie usiądźcie na dupach i mnie słuchajcie. Jak pewnie wiecie, macie trzy dni na przygotowanie się do wyścigu. Nikogo nie obchodzi, czy przez ten czas będziecie ćwiczyć, czy będziecie leżeć i chlać wódę. Czwartego dnia musicie stawić się na starcie. Nie będę wam pierdolił, zasad, bo przecież je znacie. Jak już zginie jeden w jednym dniu, nie zatrzymujecie się koło niego, nie płaczecie, nie zsiadacie z motorów. Zrozumiano? Wyścig oczywiście kończycie danego dnia na mecie. Ten, kto dojedzie pierwszy,  otrzymuje za to jakąś rzecz, która może mu się przydać w wyścigu śmierci. Każdego dnia po skończeniu składowych wyścigów, wracacie tutaj. Nigdzie się nie szwendacie. Z mojej strony  to na razie tyle, do zobaczenia potem. -powiedział i wyszedł. Milutki...
-Jak już mówiłem, biorę pokój na piętrze. - powiedział Horan i wyszedł schodami na górę. Teraz ja muszę znaleźć swój pokój.  Otworzyłam pierwsze drzwi, moim oczom ukazała się piękna łazienka z ogromną wanną, umywalką i posrebrzanym sedesem. Następnie odkryłam przestrzenną kuchnię. W końcu dotarłam do swojej sypialni. Dwuosobowe łóżko z białą pościelą, srebrne etażerki* ,  biało czarne ściany, mięciutki dywan, wielkie lustro oraz duża szafa. Wow. Nie mogę w to uwierzyć.
-Jak wrażenia? - odwróciłam się i ujrzałam chłopaka z blond czupryną.
-Pięknie tu. - odpowiedziałam bez zastanowienia.
-Jak zobaczysz tor, to będziesz stąd spierdalać. - powiedział Horan.
-Co my teraz mamy robić? -zapytałam nieśmiało.
-Co chcemy. - natychmiast otrzymałam odpowiedź. Czułam się trochę skrępowania jego obecnością.
-Będziesz tu tak stał? - zapytałam w końcu.
-Mogę usiąść jeśli chcesz. - on chyba nie zrozumiał, że starałam się go wyprosić.
-Chodzi mi o to, że chcę zostać sama. - odpowiedziałam delikatnie.
-Czy ty starasz się mnie wyprosić? - łza spłynęła mi po policzku. Nie chcę,  żeby uznał, że jestem niemiła.
-Nie, nie o to mi chodziło.  - zaczęłam się tłumaczyć, a chłopak uśmiechną się zadziornie.
-Jesteś miękka, a to w wyścigu śmierci Cię zniszczy. - odpowiedział i wyszedł z mojego pokoju.

*etażerka, to taki stolik nocny

-----------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani.
No więc rozdział 1 :D
Jak wrażenia?
Czekam na wasze opinie :D
Niedługo pojawi się zwiastun ;)
Kocham Was i do następnego ♥



17 komentarzy:

  1. To jest genialne ♥
    Moje kolejne uzależnienie :D
    Potrafisz zaciekawić.
    Niall, jakiś ty groźny.
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Matkooo... CUDO! Kocham twoje opowiadania, ale najbardziej ze wszystkich podoba mi się wyścig śmierci. Świetny jest! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham! Kocham! Kocham!
    Niesamowity! Jeden z najlepszych blogów jakich czytałam!
    Mam nadzieję, że zwiastun i kolejny rozdział pojawi się tu jak najszybciej!
    Do następnego! xoxo <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ajajajajaj! *-* kocham Igrzyska Śmierci,a te opowiadanie jeszcze bardziej! mimo, że to dopiero początek bloga, to czuję,że będę go czytać aż do końca! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham! Nic dodać nic ująć. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne...Horan jaki twardy o.O Ty chyba planujesz,żeby oboje przeżyli czy coś?Zaczynam się niepokoić xD Bardzo fajnie piszesz.Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział! Horanek jaki badboy <3 Cudownie jak zawsze, przecież wiesz, że Cię kocham :* Buziaki i zapraszam do mnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. jhuidhweuihfhuiw świetny ♥
    Kocham "You Only Live Once", ale ten chyba bardziej :) Czekam na next.
    @AwwMyNarry

    OdpowiedzUsuń
  9. Agsjfhggujndtj *-* NIESAMOWITY! Będę czytać. ;)Jak na razie wolę ten blog od YOLO. xx

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW!
    O.O
    SUPER ROZDZIAŁ!
    I pomysł zajebisty!
    Igrzyska śmieeeeeeerciiiiii!
    Kocham ten film ♥.♥
    WEŹ PISZ SZYBKO NEXT !!!
    :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do Liebsten Awards,więcej info na http://on-the-way-wonderland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG to jest genialne, zajebiste i w ogóle ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak już napisałam w prologu, mam przeczucie, że to będzie świetne, gdy tylko akcja się rozwinie. Mówiłam też, że bardzo podoba mi się motyw z Igrzyskami (tak, tak, wiem, że to nie Igrzyska, tylko Wyścig) nadal się przy tym utrzymuję. Jestem też bardzo ciekawa jak to zakończysz. Czy zrobisz to tak jak w IŚ? Czy jakoś mnie zaskoczysz?
    Jeszcze muszę dodać, że masz talent pisarski. Pisz dalej :)

    ~Matin

    OdpowiedzUsuń
  14. To opowiadanie jest takie oryginalne a nie takie jak ja czytam że się poznają zaprzyjaźniają i są razem do bożej śmierci. Tutaj są przynajmiej jakieś emocje i ta niepewność czy przeżyją czy nie? Czy będzie tak jak w IŚ czyli tak że tak jak Peeta i Katniss się w sobie zakochają czy będą wrogami do końca wyścigu. To jest genialne. Po za tym trafiłaś w mój gust bo KOCHAM Igrzyska Śmierci! <3 buziaki Klaudia :*

    OdpowiedzUsuń